Już od dwóch tygodni udaje z Laura parę i to jest super. Czuje się przy niej jak w bajce. Ona jest piękna kochana i wszytko na raz. Ja się chyba w niej zakochałem. Przy niej czuje się jak najszczęśliwszym człowiek na ziemi. Uwielbiam jak się uśmiecha i jak na mnie patrzy tymi swoimi pięknymi, dużymi czekoladowymi oczami. Jak się z nią całuje to normalnie czuje jakbym miał się rozpuścić. Jak mnie dotyka to przechodzi mnie taki przyjemny dreszcz. Ludzie ja KOCHAM LAURE. Boże ja naprawdę ją kocham. Dobra oddychaj. Spokojnie dasz radę. Poradzisz sobie. Dobra lepiej się uspokoję, bo mam po nią iść do pracy, a jak będę się tak zachowywał to pomyśli, że jestem nienormalny. Dobra jest już 15.30, a ona kończy o 16 muszę już iść. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Szybko się ubrałem i skierowałem się w stronę lodziarni, w której pracuje moja "dziewczyna". Po kilku minutach byłem na miejscu. Nie chciało mi się czekać na ulicy jak to zawsze robię tylko wszedłem do środka. Od razu gdy zobaczyłem brunetkę uśmiech wkradł się na moją twarz.
- Hej śliczna.- powiedziałem, a na jej policzki wkradły się rumieniec, które u niej po prostu uwielbiam.
- Hej, a co ty tak dzisiaj wcześniej?- cmoknęła mnie w policzek.
- A tak jakoś.- uśmiechnąłem się szeroko.
- Dobra Lau leci już ja pozamykam.- powiedziała Maia.
- Ale jesteś pewna?
- Tak jestem pewna, a ty zajmij się swoim chłoptasiem.- przytuliła ją.
- No okay.- uśmiechnęła się i zdjęła fartuszek, w którym bardzo ładnie wygląda. - To co idziemy?
- Tak jest.- złapałem ją za rękę, a ona splotła nasze place. W taki sposób wyszliśmy z lodziarni.
- To kiedy im mówiły prawdę?- to pytanie mnie zdziwiło.
- Ale przecież nie musimy im mówić.- ja nie chce z nią "zrywać". Tak wiem to głupio brzmi, ale ja chce żeby była ze mną tak naprawdę. Ja ją serio kocham.
- Ale Ross to już trwa za długo.- marudziła.
- No, ale przecież nic takiego się nie dzieje. Ty jesteś sama i ja jestem sam. Nikt mam w tym nie przeszkadza.- mówiłem.
- No nie do końca.- powiedziała tak cicho, że ledwo co usłyszałem.
- Jak to?
- No bo ja poznałam dzisiaj chłopaka i jestem z nim umówiona na jutro.- mówiła cicho, a ja miałem ochotę wybuchnąć. Moja ukochana poznała jakiegoś faceta i chce się z nim spotkać.
- Ale jeszcze nie znasz tego faceta więc to będzie nawet lepiej.
- Ross proszę.- powiedziała prosząco.
- Ja też proszę.
- O co?- nie rozumiała mnie, ale nic dziwnego bo ja siebie też nie rozumiem.
- Daj mi czas i im powiemy.- powiedziałem siląc się na uśmiech, ale mi nie wyszło. Jednak ona tego nie zauważyła.
- Naprawdę?- pokiwałem głową. - Boże dziękuję.- rzuciła się mi na szyję. Objąłem ją nie pewnie.
- Musimy iść do moich rodziców po Toby'ego.- zapytałem gdy się już ode mnie oderwała.
- Jasne chodzimy.- uśmiechnęła się. Poszliśmy do mnie do domu stamtąd wzięliśmy samochód i pojechaliśmy do moich rodziców.
^Oczami narratora^
Blondyn z brunetka jechali spokojnie do rodziców chłopaka, ale żadne z nich nie spodziewało się tego co tam ich czeka. Nie wiedzieli, że ich szczęście zostanie przerwane w ciągu kilku chwil. Nie wiedzieli, że cieszą się ostatnimi chwilami, które są dla nich szczęśliwe. W domu rodziców Rossa czekała na nich niespodzianka, która już na zawsze może odmienić ich życie. Już nie będą mogli żyć tak jak dawniej. Nie będą wiedzieć co zrobić w takiej sytuacji. Gdy dojechali weszli uśmiechnięci, trzymając się za ręce. Weszli tylko do salonu i przeżyli nie mały szok. Mianowicie w salonie siedzieli Państwo Lynch i Natali. Zdziwili się co blondynka tu robi i dlaczego siedź z rodzicami blondyna. Jednak zaraz mieli się o tym dowiedzieć.
- Ross dobrze, że już jesteście.- powiedział w krańcu Pan Lynch.
- Tato o co chodź i co ona tu robi?- chłopak był zdenerwowany, a tym bardziej po tym jaką scenę urządziła jak zobaczyła go razem z Lau.
- To chyba powinieneś wiedzieć.
- Możecie mam w końcu powiedzieć o co chodź?!- był już cały zdenerwowany.
- Kochanie spokojnie.- pogładziła go po plecach brunetka, a on się lekko uśmiechnął.
- Ross, bo ja nie przyjechałam tu po nic.- odezwała się blondynka.
- Jak po nic to niby po co?- zapytała Laura, bo blondyn mógłby ja nie potraktować zbyt miło.
- Ty to możesz zaraz przestać być taka szczęśliwa.- zaśmiała się złośliwie.
- Tak, a niby czemu?
- Bo jestem w ciąży z twoim chłoptasiem!- krzyknęła, a Lau nie mogła w to uwierzyć tak samo jak Ross. Nie mogli uwierzyć w to co ona przed chwilą powiedziała. To był dla nich totalny szok. Nie spodziewali się tego nawet w najgłębszych snach.
- Nie to nie może być prawda! Ty kłamiesz!- Ross w końcu wybuchł. Nie mógł pojąć tego, że może być ojcem dziecka już drugiej kobiety, do której nic nie czuje. Nie mógł pojąć tego, że przez to też może stracić Laure już na zawsze. Nie mógł w to uwierzyć.
- Nie kłamie. Jak mi nie wierzysz to twoja sprawa! Ja i tak dowie ode tego, że to twoje dziecko! Zniszczę twoje życie tak samo jak Rydel! Już nie będziesz taki szczęśliwy z ta szmata jak wcześniej! A ty uważaj lepiej z kim się umawiasz.- była zła było to widać po jej czerwonej jak burak twarzy. Ross też był zdenerwowany, za to co powiedziała o jego siostrze i o jego ukochanej. Miał jej już dość w swoim życiu. Pojawiała się za każdym razem kiedy już prawie miał wszytko ułożone i to psuła. Nienawidził jej z całego serca.
- Nigdy więcej nie mówi tak o osobach, które kocham! Nie znasz ich i nie masz prawa ich oceniać! Moja siostra też się na tobie pozna i to już nie długo! To ja zniszczę twoje życie jak jeszcze raz pojawisz się w moim życiu! Ja w przeciwność do Ciebie znam się na tym! Mam to gdzieś jak to zrobisz, ale masz zniknąć z mojego życia! A teraz wypierdalaj i nigdy więcej się tu nie pokazuj! I wycofaj tego kutasa co ma skrzywdzić moja Laure, bo Cię zniszczę i to podwójnie!- wykrzyczał jej to wszystko w twarz. Rodzice chłopaka byli w nie małym szoku po usłyszeniu takich słów, a jeszcze bardziej w szoku była Lau, ponieważ już myślała, że poznała jakiegoś fajnego chłopaka, a tu się okazuje, że to tyko jakiś głupi podstęp. Nawet nie wiadomo co tym miał osiągnąć. Zrobiło jej się słabo i zrobiła się blada.
- Laura wszystko dobrze?- zapytała Pani Lynch widząc twarz dziewczyny.
- Tak tylko trochę mi się w głowie zakręciło.- powiedziała słabo.
- Kochanie może usiądź.- posadził ja na kanapie Ross i patrzy na nią ze zmartwieniem w oczach.
- Nie bój się nic mi nie jest.- uśmiechnęła się słabo i pogładziła go po policzku. Uśmiechnął się lekko i pocałował ją w czoło. Brunetka już zaczęła nabierać odpowiedniego kolorku.
- Gdzie jest Toby?
- Na górze bawi się.- uśmiechnął się Pan Lynch.
- To ja po niego pójdę i pojedziemy już do domu.- powiedział Ross i poszedł po syna. Gdy tylko chłopak zniknął Pan Lynch usiadła koło Laury i złapała ją za rękę.
- Ross Cię bardzo kocha widać to na pierwszy rzut oka. Nawet za mamą Toby'ego tak nie był. On jest dobrym chłopakiem tylko czasami potrafi wpakować się w tarapaty, ale widzie, że dla Ciebie i Toby'ego zrobi wszytko.- uśmiechnęła się do niej. Lau nie wiedziała co powiedzieć. W ogóle nie wiedziała co ma o tym myśleć. Miała dwie obcje, albo Ross jest dobrym aktorem, albo naprawdę się w niej zakochał. Tylko pytanie co ona do niego czuję. Czy to na pewno tylko przyjaźń czy może coś więcej. Nie wiedząc co powiedzieć po prostu uśmiechnęła się, żeby zakryć swoje zakłopotanie. Po chwili wrócił blondyn z maluchem i wrócili do domu. Obejrzeli jakiś film animowany z Tobym, a gdy zasnął położyli go spać.
- To ja już pójdę do siebie.- powiedziała Lau, gdy wyszli z pokoju Toby'ego.
- A nie możesz dzisiaj zostać?
- Ross ja muszę wrócić Ness będzie się martwić.
- Przecież ona wie, że jesteś u mnie. No proszę zostań i tak jest późno, a ja nie chce Cię puszczać samej. Jak chcesz mogę nawet spać na kanapie w salonie tylko zostań.- uśmiechnął się do niej uroczo.
- Niech ci będzie, ale pod jednym warunkiem.
- Zrobię wszytko co tylko chcesz.- uśmiechnął się szeroko.
- Śpisz ze mną nie na kanapie.- powiedziała, a on tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej jeśli to w ogóle możliwe.
- Tak jest.- wziął ją na ręce i zanusł do łóżka. Wtuliła się w niego, a Ross uśmiechnięty położył się razem z nią na łóżku i nie puszczając jej zamknął oczy. Laura tylko lekko się uśmiechnęła i też zasnęła.
~*~
AAaaaaa! Rozdział wreszcie dodałam. Mam nadzieje, że wam się podoba bo mi nie za bardzo. Eh... ale jak zawsze. przepraszam, że tak długo go nie było, ale szkoła i te sprawy. Czuje się wykończona, ale w końcu znalazłam czas i jest.
Licze na wasze miłe komentarze, które dadzą mi motywacje do tego, żeby znaisić czas i napisać kolejny.
Kocham Was <3333
Całuski :***
~ Pinni
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńNiech Ross i Laura nie mówią prawdy jego rodzicom. Ja chcę, żeby była Raurą, ale taka prawdziwa, a nie udawania. Niech Ross wyzna Laurze uczucia! Tamta dziewczyna mam nadzieję, że kłamała z tą ciążą. Oby już się więcej nie pojawiła.
Czekam na next. :*
Ps. Dziękuję za nominację do LBA. Postaram się odpowiedziec na pytania jutro. :)
O Bożeno! Hahaha jak jej nawtykal haha ! Jestem dumna...
OdpowiedzUsuńA Ross i Lau takie sweet. Yey czekam na next :*
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńWarto było czekać.Ta Natali musi wszystko popsuć.?Ale miłość Ross'a do Lau zawsze wygra.Niech jeszcze im nie mówią prawdy.Ciekawe czy Lau pójdzie się spotkać z tym chłopakiem co poznała w pracy.
Czekam na nexta <33
Aha, usunęłaś mój komentarz.
OdpowiedzUsuńBrawo!
Nie musisz się o to złości, bo ja zrozumiałam to co napisałaś i nie uważam tego za hejt, a komentarz usunęła moją siostrą, która zna hasło do mojego profilu i czasami na niego wchodź. Bardzo ci dziękuję za to że napisałaś mi co robię źle, bo dzięki temu mogę zmienić swoje pisanie na lepsze.
Usuńhej uwielbiam twojego bloga
OdpowiedzUsuńhttp://historiarauryiprady.blogspot.com/
czekam na next !!!!<333333
Cudo !
OdpowiedzUsuńNie skomentowałam tego rozdziału!?
OdpowiedzUsuńNo cóż... byłam pewna, że tak...
Był genialny,
cud, miód i malinki <3 <3
Nominowałam Cię do LBA,
szcegóły tutaj ----> http://alittlebitoflove-raura.blogspot.com/2015/10/lba.html