Na początku chciałam bardzo przeprosić za moją bardzo długą nieobecność, ale po prostu nie miałam pomysłu co napisać i wgl miałam dużo na głowie. Nie miałam nawet siły, żeby tu zajrzeć, a co dopiero coś napisać. Bardzo was wszystkich przepraszam i mam nadzieje, że uda mi się to poprawić lecz niczego nie będę obiecywać, bo znów mogę nie spełnić.
Zapraszam Cię (jeśli to wgl czytasz) na rozdział, na który tak długo czekałaś (mam przynajmniej taką nadzieję).
~*~
^Dwa tygodnie później^ Narrator
Laura przez całe dwa tygodnie z nikim nie chciała rozmawiać, ale powiedziała tylko dziewczyną co się dzieje. One oczywiście chciały załatwić sprawę, ale Lau im nie pozwoliła. Nie chciała pokazać blondynowi, że w ogóle coś ją to ruszyło, ponieważ byli tylko przyjaciółmi. Teraz z brunetką jest lepiej, bo zaczęła znów chodzić do pracy i normalnie funkcjonować. Nawet miała parę powodów do radość. Pierwszy to taki, że za osiem miesięcy zostanie ciocią, a Van z Rikerem zostaną szczęśliwymi rodzicami, Josh się już do niej nie odezwał i nie nachodził, a ostatni to taki, że Mai zaczęło się układać w prywatnym życiu. Z tego powodu Maia chodzi cały czas w głową w chmurach i o niczym innym nie mówi tylko o swoim już chłopaku. Nikt go jeszcze nie poznał, bo dziewczyna czeka na odpowiednią chwilę i jak narazie nie chce zapeszać. Z Rossem Lau nie widziała się od ich ostatniej rozmowy. Chłopak do niej nie dzwonił, ani się nie odzywał, a ona tym bardziej i nawet się cieszyła, że nie próbuje się z nią kontaktować, ponieważ nie miała na to ochoty. Jeśli jesteśmy już przy blondynie to powiem wam jak mu się układa z nową dziewczyną. Oczywiście jest nią zaślepiony jak ślepy koń i jest na każde jej zawołanie, robi wszystko to na co ona ma ochotę i nie widzi w tym nic dziwnego. Toby za to nienawidzi nowej "mamy" i nie ukrywa tego cały czas się od niej odsuwa i nie pozwala się zbliżyć. Zrobił się bardzo nie grzeczny jakby to było zupełnie inne dziecko. Przez to wszystko stał się nie do poznania, ale Ross nawet nie zauważa tego, że z jego synem dzieje się coś złego, bo jest zajęty zachciankami Natalie. Zostawmy ich na chwilę i opowiem wam coś o Mai i jej chłopaku, który sprawił, że dziewczyna jest w końcu szczęśliwa. Poznali się dzień wcześniej jak Lau rozmawiała z Rossem ostatni raz. Od razu się w nim zakochała czyli typowa miłość od pierwszego wejrzenia jak z tandetnych filmach romantycznych. Jest to wysoki brunet o niebieskich oczach i wspaniałym, zadziornym uśmiechu cwaniaka. Z wyglądu pasują do siebie idealnie, więc zapowiada się na miłość do końca życia, ale... Niestety zawsze musi być jakieś, ale... Brunet nie jest do końca tym za kogo się podaje i nie czuje tego do naszej bohaterki co mówi. Kłamie non stop, ale ma w tym swój cel, o którym wie tylko on... no i może trochę ja, ale nie mogę wam tego jeszcze zdradzić.
^Oczami Mai ten sam dzień^
Dzisiaj mam wolne więc najpierw pójdę do Lau wyciągnę ją na spacer i może w końcu poznam ją z moim chłopakiem. Boże jak ja się cieszę, że mam w końcu osobę, która mnie kocha i mam pewność, że nigdy nie zostawi. Kocham go bardzo mocno i tak wiem, że to bardzo dziwne, bo znamy się tylko dwa tygodnie, ale nic na to nie poradzę, ponieważ to miłości od pierwszego wejrzenia. Wiem, że będziemy już razem na zawsze, że to ten jedyny. Po prostu czuje to bardzo mocno. Dobra pora iść do Lau, bo musi w końcu poznać Matta. Jestem pewna, że się polubią, a przynajmniej mam taką nadzieje, a ja się prawie nigdy nie mylę. Szybko się ubrałam, zjadłam coś i poszłam w końcu do Lau. Gdy byłam już przed jej domem to weszłam bez pukania, bo tak często tu bywam, że to aż dziwne, że pukam. Jak weszłam to się zdziwiłam, że nikogo na dole nie było, ale pewnie Vanka w prac, a Riker w szkole, bo musi kontrolować co tam się dzieje. Udałam się więc do pokoju brunetki, gdy już tam byłam zapukałam, a jak usłyszałam ciche "proszę" to weszłam.
- Hej mała.- uśmiechnęłam się do przyjaciółki i ją przytuliłam.
- O hej. Co tu robisz?
- Przyszłam wyciągnąć cie na spacer i powiedzieć, że w końcu dzisiaj poznasz Matta.- wyszczerzyłam się bardzo szeroko.
- Aaaaaaaa!!! Nareszcie!!!- zaczęła się drzeć jak nienormalna i mnie dusić.
- Tak tak uduś mnie to go poznasz na pogrzebie.- zaśmiałam się, a ona mnie w końcu puściła, a ja znów mogę oddychać.
- Bardzo śmieszne.- powiedziała obrażona, a ja śmiałam się z niej jak głupia. Jak się już uspokoiłam to brunetka się ubrała, a ja umówiłam się z Mattem za godzinę w parku tam gdzie się poznaliśmy. Powiadomiłam o tym dziewczynę i wyszłyśmy z domu. Po drodze gadałyśmy o wszystkim i o niczym jak to zawsze my. W parku byłyśmy już po dziesięciu minutach więc miałyśmy trochę czasu dla siebie, żeby na spokojnie pogadać i w ogóle.
- Laura, a Ross się coś do ciebie odzywał?- nie chciałam zaczynać tego tematu, ale musiałam spytać.
- Próbował. Non stop coś tam do mnie pisze, ale go olewam nie chce na razie go widzieć, a tym bardziej z nim gadać. Tylko bardzo bym chciała zobaczyć Toby' ego. Nawet nie wiesz jak tęsknie za tym małym. Nie widziałam go tylko dwa tygodnie, a czuję jakby to był miesiąc.- powiedziała i zamknęła oczy tak jakby chciała sobie wyobrazić Toby' ego. Już chciałam coś powiedzieć, ale niestety ktoś mnie wyprzedził.
- Ciocia!!- nie wiadomo skąd wziął się Toby i wskoczył brunetce na kolana, ona bardzo zdziwiona otworzyła oczy.
- Toby co ty tu robisz?- przytuliła go nadal zdziwiona.
- Jestem z tatą i tą panią Natalie, ale zobaczyłem was więc przyszyłem.- powiedział uśmiechnięty jakby to nie było nic nowego.
- Mały, a gdzie masz tatę, bo go coś nie widzie?- powiedziałam, bo naprawdę nigdzie nie było Rossa, ani tej blond wycieraczki.
- Pewnie całuje się w krzakach z tą Natalie. Nie lubię jej.- powiedział mały, a mnie zatkało, bo blondyn nigdy nie spuszczał go z oczu, a teraz nawet ja blondyna nie widzie, a jak Toby nas zobaczył to musieli być nie daleko.
- To co ty na to, żeby poszukać tatę i go skrzyczeć na oczach wszystkich w parku?- jak ja kocham kogoś upokarzać na oczach obcych ludzi.
- Tak!!- oo! Jakie to słodkie, że mały blondasek podziela mój entuzjazm.
- To idziemy.- wstałam zwarta i gotowa, a Toby razem ze mną.
- To y idźcie, a ja zostanę.- powiedziała Lau.
- O nie moja panno tak się nie bawimy idziesz z nami i koniec gadania.- powiedziałam bardzo groźnie, a mały tylko mi przytaknął.
- Ale po co ja wam tam?
- Bo bez ciebie nie będzie takie efektu taki zaplanowałam.- uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Niech ci będzie, ale później za to oberwiesz.- wreszcie!!!
- Dobra dobra.- machnęłam ręko i powiedziałam mi mój pomysł. Toby' emu się oczywiście spodobał, a Lau, która zaraz zarobi kopa w dupę, jak zawsze miała jakieś, ale. Jednak w końcu się zgodziła i poszliśmy szukać naszą ofiarę. Gdy go w końcu znaleźliśmy to się okazało, że mały miał rację, ponieważ lizał się z tą wywłoką w krzakach. To zaczynamy przedstawienie.
- Ty draniu jak możesz! Jak ci nie wstyd! tak traktować swoją przyszłą żonę z dzieckiem w dodatku z drugim w drodze!- jego mina była bezcenna, a tym bardziej jak zobaczył "zapłakaną" Lau i w dodatku w ósmym miesiącu "ciąż". - Jak ci nie wstyd!! Jeszcze z taką wywłoką sto razy brzydszą od twojej narzeczonej!! Rozumiem możesz mieć chcice, ale chyba ten miesiąc możesz wytrzymać, albo było sobie bachora nie robić!! Teraz to zapomnij o niej i o swoich dzieciach, bo one nie chcą cie już znać!! Ty parszywy kłamco!!- jak już skończyły mi się argumenty i było za dużo gapiów to zwróciłam się do Lau. - Chodzi kochanie, on już nigdy cie nie zrani.- pocieszyłam ją i zabrałam z pola widzenia nadal nieźle zdziwionego blondyna. Jak już byliśmy wystarczająco daleko to zaczęliśmy się śmiać jak nienormalni. Nie mogę uwierzyć, że to wyszło tak świetnie i bez błędnie. Jednak nasza radość nie trwała długo, bo zaraz przyszedł do nas wściekły Ross. Jednak nie rozumiem czemu był wściekły skoro to było serio śmieszne.
- Możecie mi powiedzieć co wy wyprawiacie?!
- No przyszedł do nas Toby, a ja postanowiłam sobie zrobić mały żart i nauczkę na przyszłość.- odpowiedziałam takim samym tonem jak on.
- Jaką ku.... kurna nauczkę?!
- Sraką durniu! Dziecko bez opieki zostawiłeś i ciesz się, że przyleciał do nas, a nie, że go ktoś porwał!- teraz to Lau powiedziała. Takiej złej to ja jej dawno nie widziałam.
- To duży chłopak, w domu zostaje sam to na placu nie może?!- Boże co za idiota. Walnęłam go w tą głupią, blond czachę.
- debilu on ma dopiero sześć lat i zostawiasz go samego?! Ty w ogóle myślisz jeszcze tą blond pała czy już zupełnie nic?!- teraz to ja się zdenerwowałam. Jak można zostawiać dziecko samo w domu.
- No co?! Kładzie się spać i i tak nie wie, że nas nie ma!- trzymajcie mnie, bo zaraz mu przywalę.
- Nie prawda! Każesz mi się położyć spać i mówisz, że wychodzicie, a ja się boje i nie śpię do puki nie wrócicie! Na placu też bałem się być sam, a tym bardziej jak jakiś pan non stop się na mnie patrzył, ale ty gdzieś poszedłeś z nią!- pokazał tu na Natalie. - A ja zauważyłem ciocię i do niej szybko pobiegłem!- wykrzyczał mu wszystko ze złami w oczach. Przytuliłam go szybko, bo Lau zaczęła walić Rossa swoim "dzieckiem".
- Ty debilu!! Jak tak można!! Ty nie powinieneś mieć dzieci!! Ty parszywy pasztecie(?)!! Boże jak ja cie nienawidzę!!- darła się i cały czas go biła, a on tylko się zasłaniał. W końcu złapał ją za ręce i odepchnął od siebie.
- O co ci chodzi wariatko?! To mój syn i wiem jak z nim postępować!! Czemu mi niby wcześniej tego nie powiedział?!
- Może się bał, że nic z tym nie zrobisz, albo, że mu nie uwierzysz?!- zapytałam jak idiotę, bo w tym momencie się tak zachowywał.
- Tak dokładnie!! Zróbcie teraz ze mnie złego ojca!! Czemu nie?!
- Idzi już lepiej.- mam już go dość.
- A proszę bardzo. Toby idziemy.- wyciągnął do niego rękę, a mały bardziej się we mnie wtulił.
- Lepiej będzie jak mały zostanie z nami.- powiedziałam mu.
- To moje dziecko!!- znowu się zaczyna.
- Tylko, że twoje dziecko woli zostać z obcymi osobami niż z tobą.
- Dobra jak chcecie tylko ja po niego jutro wrócę!!- zagrażał się, a mały coraz mocniej mnie trzymał.
- Co nie oznacza, że on będzie chciał z tobą wracać.- powiedziała Lau.
- Jak chcecie, ale ja jeszcze z wami nie skończyłem!!
- Dobra już do nas dotarło, a teraz idź już, bo patrzeć na ciebie nie mogę.- powiedziałam i w końcu zadziałało, bo ta jego lalunia go stąd zabrała. Z tego wszystkiego zapomniałam, że byłam umówiona z Mattem. Szybko poszliśmy na miejsce naszego spotkania. Jak dobrze, że jeszcze go nie było. Lau bawiła się z małym, a ja patrzyłam czy Matt czasem nie idzie. W końcu po jakiś dziesięciu minutach w końcu się pojawił.
- Hej kotku.- cmoknął mnie w policzek, a ja się od razu uśmiechnęłam.
- Hej misiu.- już nawet zapomniałam o tym, że miałam go skrzyczeć za to, że się spóźnił i to sporo bo kwadrans. - Chodzi poznasz moją przyjaciółkę Laurę. Opowiadałam ci o niej.- uśmiechnięta zaczęłam iść z stronę Lau, ale brunet mnie zatrzymał.
- Kotku nie wiem czy to dobry pomysł. Może to jeszcze za wcześnie?
- Misiu nie bój się będzie dobrze i Lau na pewno cie polubi, a po za tym to ja tu jestem panikarą nie ty.- zaśmiałam się i go pocałowałam.
- No dobrze. Przekonałaś mnie.- uśmiechnął się do mnie, a ja złapałam jego rękę i poszliśmy w stronę brunetki.
- Lau to jest Matt, kotek to moja przyjaciółka Lau.- przedstawiłam ich sobie, a dziewczyna jak tylko go zobaczyła to otworzyła oczy, ze zdziwienia i stała zamurowana, a Toby schował się szybko za Laurą.
~*~
Mam nadzieję, że rozdział Ci się podobał, bo bardzo dużo siły i pracy w niego włożyłam. Jeszcze raz chciałam Cie bardzo przeprosić, że aż tyle musiałaś/eś czekać na ten rozdział, ale naprawdę nie miałam siły ani nawet ochoty. Te rozdział jest bardziej o Mai i oczami Mai, ale muszę się troszkę teraz na niej skupić. Jeśli rozdział Ci się podobał i jeszcze tu jesteś to proszę zostaw mi jakiś znak, a obiecuję, że następny rozdział pojawi się o wiele szybciej niż ten to na pewno. Jeśli Ci się nie spodobał to już tu nie wracaj, bo nikogo nie zmuszam, żeby lubił to co piszę. Więc podsumujmy ja wciąż żyje, chodź miewam gorszy czas, ale napisałam rozdział w końcu i jestem z tego bardzo dumna. Mam nadzieję, że dotrwałaś/łeś do tego momentu i bardzo dziękuje, że w ogóle znalazłaś/leś czas i tu zajrzałeś.
~ Wasza Pinni :**