niedziela, 11 października 2015

LBA

Tym razem nominowały mnie Samantha i The Blogg. Dziękuje bardzo dziewczyny :*

Pytania od Samantha:

1. Skąd pomysł na tworzenie bloga?

Tak w sumie to znikąd. Nie miałam co robić siostra powiedziała, że dobrze pisze i mnie namówiła.


2. Ulubiony film/książka?

Film to wszystkie części "Step up" i "I że cie nie opuszczę", a książka to "Pretty Little Liars".


3. Jakie masz hobby?

Lubie czytać, tańczyć czasami i uczyć się jeżyków obcych. Jednak na nic teraz nie mam czasu, bo mam dużo obowiązków.


4. Jakiej muzyki słuchasz?

Na pierwszym miejscu R5 <3 a tak to to słucham to co mi wpadnie w ucho. Często to jest jakiś rap lub rock.


5. Byłaś kiedyś zakochana?

Nie jeszcze nie miałam okazji poznać tego uczucia.


6. Ulubione słodycze?

Kocham wszystkie nie umiem wybrać.


7. Ulubiona bajka z dzieciństwa?

To była "Tabaluga" i "Smerfy".


8. Kim chcesz zostać w przyszłość?

Mam dwa warianty: dziennikarką albo prezenterka.


9. Jeśli miałabyś teraz kogoś przytulić, kto by to był?

Moja siostra.


10. Gdyby można było posiąść magiczną moc, co chciałabyś móc robić?

Chciałabym być niewidzialna, czytać ludziom w myślach, i żeby mój kolor włosów zależał od mojego nastroju.


11. Masz/Chciałabyś mieć tatuaż? Jeśli tak to jaki i gdzie?

Tak chciałabym i to nawet nie jeden. Na nadgarstku znaczek R5, na karku jakiś cytat z piosenki i na obojczyku też jakiś cytat.



To tyle od Sam, a teraz przejdziemy do The Blogg:


1. Co sądzisz o moim blogu jeśli go czytasz?

Czytam twojego bloga i choć nie komentuje, bo ze mnie leniwe dziecko albo po prostu nie mam czasu. Jednak bardzo go lubię i mi się podoba.


2. Co sądzisz na temat hejterów na swoich idoli?

Boli mnie to jak inni ich obrażają choć tak naprawdę ich w ogóle nie znają. Nie rozumiem ludzi, którzy tak robią i nie wstydzą się tego. Jak dla mnie powinni się trochę zastanowić czy warto to robić, żeby ktoś przez nich cierpiał. Ja też dużo gwiazd nie lubię, ale nie mówię do ich fanów, że są do dupy, że to nie muzyka, że się pieprzą na lewo i prawo, bo nie chce nikogo przez to krzywdzić i tego samego oczekuje od nich, ale nie zawsze to działa.


3. Czy lubisz siebie taką jaką jesteś?

Em... nie mogę powiedzieć, że się lubię, bo dużo rzeczy bym w sobie zmieniła i z wyglądu, i z charakteru. Jednak jest też parę rzeczy, które w sobie lubię. Trudno jest mi określić, ale u mnie to normalne, bo nikt mnie nie potrafi zrozumieć.


4. Za czym nie przepadasz u innych osób?

U tych, których znam to, że nie mnie nigdy nie słuchają, że mają mnie za głupią dziewczynę, która żyje w własnym świecie i nie wie nic o życiu. Jednak ja na swoje 15 lat wiem więcej pod nich.


5. Jak się czujesz gdy widzisz na swoim blogu miłe komentarze, a jak złe (jeżeli takich nie miałaś/eś napisz jak byście się czuli)?

Jak widzie miłe to mi się serduszko raduje i jest mi tak ciepło w środku, czytam je z uśmiechem na ustach i wtedy mam ochotę skakać. Jak widzie złe to jest mi smutno, ale się nie przejmuje. Nie każdy musi lubić to co ja pisze. Nie każdemu musi się to podobać nie zmuszam nikogo do lubienia moich blogów. Robię to dla siebie bo to kocham i dla osób, którym się to podoba.


6. Lubisz zwierzęta?

Ja kocham zwierzęta. Mój tata mówi, że jakbym mogła to wszystkie bezdomne zwierzęta bym przygarnęła do siebie i to jest prawda.


7. Kiedy dodasz następny rozdział?

Nie mam pojęcia. Jak na razie muszę chodzić na różaniec, bo mam w tym roku bierzmowanie. Mam dużo nauki, bo jestem w trzeciej gimnazjum i egzaminy mnie czekają. Mam też korki i bardzo mało czasu dla siebie. jedynie weekend jest taki, że mogę odpocząć, ale też nie za dużo. Naprawdę bym chciała dodawać szybciej, ale nie mogę.


To tyle na dzisiaj. Ja nikogo nie nominuje. Dziękuje jeszcze raz dziewczyny za nominacje.
Całuski :**
Wasza Pinni

sobota, 3 października 2015

Rozdział 9

×dwa tygodnie później× ^Oczami Rossa^
Już od dwóch tygodni udaje z Laura parę i to jest super. Czuje się przy niej jak w bajce. Ona jest piękna kochana i wszytko na raz. Ja się chyba w niej zakochałem. Przy niej czuje się jak najszczęśliwszym człowiek na ziemi. Uwielbiam jak się uśmiecha i jak na mnie patrzy tymi swoimi pięknymi, dużymi czekoladowymi oczami. Jak się z nią całuje to normalnie czuje jakbym miał się rozpuścić. Jak mnie dotyka to przechodzi mnie taki przyjemny dreszcz. Ludzie ja KOCHAM LAURE. Boże ja naprawdę ją kocham. Dobra oddychaj. Spokojnie dasz radę. Poradzisz sobie. Dobra lepiej się uspokoję, bo mam po nią iść do pracy, a jak będę się tak zachowywał to pomyśli, że jestem nienormalny. Dobra jest już 15.30, a ona kończy o 16 muszę już iść. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Szybko się ubrałem i skierowałem się w stronę lodziarni, w której pracuje moja "dziewczyna". Po kilku minutach byłem na miejscu. Nie chciało mi się czekać na ulicy jak to zawsze robię tylko wszedłem do środka. Od razu gdy zobaczyłem brunetkę uśmiech wkradł się na moją twarz.
- Hej śliczna.- powiedziałem, a na jej policzki wkradły się rumieniec, które u niej po prostu uwielbiam.
- Hej, a co ty tak dzisiaj wcześniej?- cmoknęła mnie w policzek.
- A tak jakoś.- uśmiechnąłem się szeroko.
- Dobra Lau leci już ja pozamykam.- powiedziała Maia.
- Ale jesteś pewna?
- Tak jestem pewna, a ty zajmij się swoim chłoptasiem.- przytuliła ją.
- No okay.- uśmiechnęła się i zdjęła fartuszek, w którym bardzo ładnie wygląda. - To co idziemy?
- Tak jest.- złapałem ją za rękę, a ona splotła nasze place. W taki sposób wyszliśmy z lodziarni.
- To kiedy im mówiły prawdę?- to pytanie mnie zdziwiło.
- Ale przecież nie musimy im mówić.- ja nie chce z nią "zrywać". Tak wiem to głupio brzmi, ale ja chce żeby była ze mną tak naprawdę. Ja ją serio kocham.
- Ale Ross to już trwa za długo.- marudziła.
- No, ale przecież nic takiego się nie dzieje. Ty jesteś sama i ja jestem sam. Nikt mam w tym nie przeszkadza.- mówiłem.
- No nie do końca.- powiedziała tak cicho, że ledwo co usłyszałem.
- Jak to?
- No bo ja poznałam dzisiaj chłopaka i jestem z nim umówiona na jutro.- mówiła cicho, a ja miałem ochotę wybuchnąć. Moja ukochana poznała jakiegoś faceta i chce się z nim spotkać.
- Ale jeszcze nie znasz tego faceta więc to będzie nawet lepiej.
- Ross proszę.- powiedziała prosząco.
- Ja też proszę.
- O co?- nie rozumiała mnie, ale nic dziwnego bo ja siebie też nie rozumiem.
- Daj mi czas i im powiemy.- powiedziałem siląc się na uśmiech, ale mi nie wyszło. Jednak ona tego nie zauważyła.
- Naprawdę?- pokiwałem głową. - Boże dziękuję.- rzuciła się mi na szyję. Objąłem ją nie pewnie.
- Musimy iść do moich rodziców po Toby'ego.- zapytałem gdy się już ode mnie oderwała.
- Jasne chodzimy.- uśmiechnęła się. Poszliśmy do mnie do domu stamtąd wzięliśmy samochód i pojechaliśmy do moich rodziców.

^Oczami narratora^
Blondyn z brunetka jechali spokojnie do rodziców chłopaka, ale żadne z nich nie spodziewało się tego co tam ich czeka. Nie wiedzieli, że ich szczęście zostanie przerwane w ciągu kilku chwil. Nie wiedzieli, że cieszą się ostatnimi chwilami, które są dla nich szczęśliwe. W domu rodziców Rossa czekała na nich niespodzianka, która już na zawsze może odmienić ich życie. Już nie będą mogli żyć tak jak dawniej. Nie będą wiedzieć co zrobić w takiej sytuacji. Gdy dojechali weszli uśmiechnięci, trzymając się za ręce. Weszli tylko do salonu i przeżyli nie mały szok. Mianowicie w salonie siedzieli Państwo Lynch i Natali. Zdziwili się co blondynka tu robi i dlaczego siedź z rodzicami blondyna. Jednak zaraz mieli się o tym dowiedzieć.
- Ross dobrze, że już jesteście.- powiedział w krańcu Pan Lynch.
- Tato o co chodź i co ona tu robi?- chłopak był zdenerwowany, a tym bardziej po tym jaką scenę urządziła jak zobaczyła go razem z Lau.
- To chyba powinieneś wiedzieć.
- Możecie mam w końcu powiedzieć o co chodź?!- był już cały zdenerwowany.
- Kochanie spokojnie.- pogładziła go po plecach brunetka, a on się lekko uśmiechnął.
- Ross, bo ja nie przyjechałam tu po nic.- odezwała się blondynka.
- Jak po nic to niby po co?- zapytała Laura, bo blondyn mógłby ja nie potraktować zbyt miło.
- Ty to możesz zaraz przestać być taka szczęśliwa.- zaśmiała się złośliwie.
- Tak, a niby czemu?
- Bo jestem w ciąży z twoim chłoptasiem!- krzyknęła, a Lau nie mogła w to uwierzyć tak samo jak Ross. Nie mogli uwierzyć w to co ona przed chwilą powiedziała. To był dla nich totalny szok. Nie spodziewali się tego nawet w najgłębszych snach.
- Nie to nie może być prawda! Ty kłamiesz!- Ross w końcu wybuchł. Nie mógł pojąć tego, że może być ojcem dziecka już drugiej kobiety, do której nic nie czuje. Nie mógł pojąć tego, że przez to też może stracić Laure już na zawsze. Nie mógł w to uwierzyć.
- Nie kłamie. Jak mi nie wierzysz to twoja sprawa! Ja i tak dowie ode tego, że to twoje dziecko! Zniszczę twoje życie tak samo jak Rydel! Już nie będziesz taki szczęśliwy z ta szmata jak wcześniej! A ty uważaj lepiej z kim się umawiasz.- była zła było to widać po jej czerwonej jak burak twarzy. Ross też był zdenerwowany, za to co powiedziała o jego siostrze i o jego ukochanej. Miał jej już dość w swoim życiu. Pojawiała się za każdym razem kiedy już prawie miał wszytko ułożone i to psuła. Nienawidził jej z całego serca.
- Nigdy więcej nie mówi tak o osobach, które kocham! Nie znasz ich i nie masz prawa ich oceniać! Moja siostra też się na tobie pozna i to już nie długo! To ja zniszczę twoje życie jak jeszcze raz pojawisz się w moim życiu! Ja w przeciwność do Ciebie znam się na tym! Mam to gdzieś jak to zrobisz, ale masz zniknąć z mojego życia! A teraz wypierdalaj i nigdy więcej się tu nie pokazuj! I wycofaj tego kutasa co ma skrzywdzić moja Laure, bo Cię zniszczę i to podwójnie!- wykrzyczał jej to wszystko w twarz. Rodzice chłopaka byli w nie małym szoku po usłyszeniu takich słów, a jeszcze bardziej w szoku była Lau, ponieważ już myślała, że poznała jakiegoś fajnego chłopaka, a tu się okazuje, że to tyko jakiś głupi podstęp. Nawet nie wiadomo co tym miał osiągnąć. Zrobiło jej się słabo i zrobiła się blada.
- Laura wszystko dobrze?- zapytała Pani Lynch widząc twarz dziewczyny.
- Tak tylko trochę mi się w głowie zakręciło.- powiedziała słabo.
- Kochanie może usiądź.- posadził ja na kanapie Ross i patrzy na nią ze zmartwieniem w oczach.
- Nie bój się nic mi nie jest.- uśmiechnęła się słabo i pogładziła go po policzku. Uśmiechnął się lekko i pocałował ją w czoło. Brunetka już zaczęła nabierać odpowiedniego kolorku.
- Gdzie jest Toby?
- Na górze bawi się.- uśmiechnął się Pan Lynch.
- To ja po niego pójdę i pojedziemy już do domu.- powiedział Ross i poszedł po syna. Gdy tylko chłopak zniknął Pan Lynch usiadła koło Laury i złapała ją za rękę.
- Ross Cię bardzo kocha widać to na pierwszy rzut oka. Nawet za mamą Toby'ego tak nie był. On jest dobrym chłopakiem tylko czasami potrafi wpakować się w tarapaty, ale widzie, że dla Ciebie i Toby'ego zrobi wszytko.- uśmiechnęła się do niej. Lau nie wiedziała co powiedzieć. W ogóle nie wiedziała co ma o tym myśleć. Miała dwie obcje, albo Ross jest dobrym aktorem, albo naprawdę się w niej zakochał. Tylko pytanie co ona do niego czuję. Czy to na pewno tylko przyjaźń czy może coś więcej. Nie wiedząc co powiedzieć po prostu uśmiechnęła się, żeby zakryć swoje zakłopotanie. Po chwili wrócił blondyn z maluchem i wrócili do domu. Obejrzeli jakiś film animowany z Tobym, a gdy zasnął położyli go spać.
- To ja już pójdę do siebie.- powiedziała Lau, gdy wyszli z pokoju Toby'ego.
- A nie możesz dzisiaj zostać?
- Ross ja muszę wrócić Ness będzie się martwić.
- Przecież ona wie, że jesteś u mnie. No proszę zostań i tak jest późno, a ja nie chce Cię puszczać samej. Jak chcesz mogę nawet spać na kanapie w salonie tylko zostań.- uśmiechnął się do niej uroczo.
- Niech ci będzie, ale pod jednym warunkiem.
- Zrobię wszytko co tylko chcesz.- uśmiechnął się szeroko.
- Śpisz ze mną nie na kanapie.- powiedziała, a on tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej jeśli to w ogóle możliwe.
- Tak jest.- wziął ją na ręce i zanusł do łóżka. Wtuliła się w niego, a Ross uśmiechnięty położył się razem z nią na łóżku i nie puszczając jej zamknął oczy. Laura tylko lekko się uśmiechnęła i też zasnęła.


~*~

AAaaaaa! Rozdział wreszcie dodałam. Mam nadzieje, że wam się podoba bo mi nie za bardzo. Eh... ale jak zawsze. przepraszam, że tak długo go nie było, ale szkoła i te sprawy. Czuje się wykończona, ale w końcu znalazłam czas i jest.
Licze na wasze miłe komentarze, które dadzą mi motywacje do tego, żeby znaisić czas i napisać kolejny.
Kocham Was <3333
Całuski :***
~ Pinni



LBAx2

Hej, dawno mnie tu nie było, ale szkoła więc sami wiecie. Mam tyle teraz zajęci, że nie wiem czym zająć się najpierw. Naprawdę przepraszam, że tak długo nie ma rozdziału, ale naprawdę mam strasznie mało czasu dla siebie. Rozdział jak się wyrobie wstawię dzisiaj.
Jednak teraz przybywam do was z LBA. Nominowały mnie dwie dziewczyny: EmiDelly R5er i Szylwia. Dziękuje bardzo kochane <3333
Oczywiście zapraszam na ich blogi, bo są wspaniałe:
http://life-is-like-a-labyrinth-raura.blogspot.com/ ~ Emi
http://true-love-by-raura.blogspot.com/ ~ Szylwi



Okay zaczniemy od pytań Emi :D

1. Jak zaczęła się twoja przygoda z bloggerem?

Moja przygoda z bloggerem zaczęła się tak niespodziewanie. Pisałam sobie takie opowiadania tylko dla siebie, a jak moja siostra to zobaczyła. To zaczęła mnie namawiać, żebym założyła bloga. W prawdzie na początku trochę się tego bałam, ale w końcu mnie przekonała.


2. Ulubiony cytat?

Hm... "Gdybym miał wybierać pomiędzy kochaniem Cię, a oddychaniem to użyłbym mojego ostatniego oddechu, by powiedzieć, że Cię kocham." ~ Ross Lynch


3. Jaki masz styl ubioru?

Ja nie ma takiego swojego stylu. Chodzie w tym co mi się podoba i jest wygodne. Nie lubię chodzić w spódnicach i sukienkach. Najczęściej chodzie w rurkach i jakiś bluzach. Kocham bluzy :D


4. Ulubiony aktor i aktorka?

Moja ulubiona aktorka to Laura (jakże by inaczej :P)
Aktorów mam dwóch: Rossa i Channing Tatum (on jest boski)


5. Co sądzisz o R5?

Jestem z nich dumna, że ich kariera rośnie i są coraz bardziej rozpoznawalni, że non stop się rozwijają. Cieszę się z tego, że traktują swoich fanów jak rodzinę, bo to jest bardzo kochane. Kocham ich i ich muzykę, która nie znudziła mi się po miesiącu jak to powiedział mój brat. Tylko kocham ich już od 3 lat. Jestem z nich dumna i cieszę się, że mam tak wspaniałych idoli i należę do naszej wspaniałej rodzinki <333


6. Film, którego nienawidzisz?

W sumie to ja lubię wszystkie rodzaje filmów i wszystkie mi się podobają, ale w sumie nie przepadam za filmami taki gdzie jest tak jakby pokazana przyszłość. I też nie lubię filmów historycznych. Sama nie wiem czemu, ale za nimi nie przepadam.


7. Jaki był najlepszy i najgorszy dzień twojego życia?

Najlepszy, a zarazem najgorszy dzień mojego życia to był środowy koncert R5. Bardzo się cieszę, że byli już drugi raz z Polsce, ale jest mi strasznie smutno jak oglądam te wszystkie zdjęcia i filmiki z koncertu, a nie mogłam tak być przez mojego tatę. Oczywiście mam nadzieje, że jeszcze wrócą i uda mi się w końcu ich zobaczyć.


8. Co myślisz o Routney?

Mogą się teraz posypać hejty, ale co mi tak.
To tak nie ukrywam Courtney jest naprawdę śliczna i wydaje się być miła, ale jak dla mnie nie pasuje do Rossa. Nawet mi tu nie chodzi o to, że ja shippuje Raure. Po postu widzie, że oni są inni i z wyglądu i trochę z charakteru. Wkurza mnie w nich też to, że jak przestali się ukrywać to nagle nie robią nic innego tylko wstawiają swoje zdjęcia jak się całują lub przytulają. Nie jestem zazdrosna, ani nic z tych rzeczy po prostu jak dla mnie to trochę zachowują jakby ten ich związek był na pokaz. Ja ich nie shippuje i raczej nie zacznę. Wiem też, że Ross to mój idol i powinnam się cieszyć jego szczęściem, ale raczej nie teraz.
Oczywiście to tylko moje zdanie.


9. Czym się interesujesz?

Tak naprawdę to mam bardzo mało zainteresowań. Lubie sobie czasami potańczyć, ale bardziej wole usiąść sobie w pokoju z muzyką na uszach i poczytać jakąś dobrą książkę.


10. Ulubiona piosenka z nowego albumu R5?

Trudne pytanie bardzo trudne. Nie umiem wybrać jednej więc napiszę trzy, które najczęściej słucham:
*Repeating Days
*Lightning Strikes
*Stay With Me


11. Jak zareagowałaś na nominacje?

Na początku to było takie "O matko i co teraz?", ale teraz się z tego nawet cieszę, bo polubiłam odpowiadać na różne tematy. Nawet jak czasem nie znam odpowiedź :D






To tyle od Emi teraz przejdźmy do pytań od Szylwi :D

1. Jak się trzymasz po miesiącu w szkole?

Powiem szczerzę to ledwo żyje. Co z tego, że minął dopiero miesiąc. Jestem w trzeciej gimnazjum i nie dość, że mam egzaminy to jeszcze bierzmowanie. Jeszcze nie mam prawie w ogóle czasu wolnego :(


2. Co sądzisz o ludziach, którzy popełniają samobójstwa?

Jak dla mnie to ci ludzie mają, bardzo ciężko w życiu i nie potrafią sobie z tym poradzić. Skoro sięgają do tak drastycznych "pomocy". Ci ludzie musieli naprawdę przeżyć piekło, żeby chcieć odebrać sobie życie. Tak naprawdę to oni muszą mieć wielką odwagę, żeby takie coś zrobić. Naprawdę muszą być bardzo odważni, bo to nie jest takie proste się zabić. Niektórzy naprawdę popełniają samobójstwa z błahych powodów, a nie którzy z bardzo ciężkich, których nie da się pokonać i zapomnieć. Szkoda mi tych ludzi, ale przynajmniej już nie cierpią.


3. Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? Dlaczego tak/nie?

Ja tak naprawdę nie wierze w taką miłość, ponieważ jak dla mnie ludzie muszą się najpierw naprawdę dobrze poznać, żeby stwierdzić czy jest się zakochanym. Trzeba poznać swoje wady i zalety, żeby z kimś być. Dla mnie prawdziwa miłość powstaje z przyjaźni. Miłość od pierwszego wejrzenia dla mnie jest tylko zauroczeniem.


4. Uważasz, że to człowiek decyduje jak potoczy się jego los, czy jest on z góry założony?

W sumie to trudno określić, bo jak człowiek robi coś co on chce to zdarza się tak, że często mu nie wychodzi. Jednak są też tacy co im wszystko wychodzi. Nie umiem zdecydować, ale jak już mam wybierać to chyba jak czegoś naprawdę pragniemy to nie ważne czy to jest już założone czy sami się o to postaramy to nam wyjdzie.


5. Jaka marzy ci się idealna randka?

Idealna randka jak dla mnie to... twój wymarzony chłopak przychodzi po ciebie do domu z czerwoną różą i zabiera cie gdzieś, ale nie chce powiedzieć gdzie, bo ma to być niespodzianką. W pewnym momencie każe ci zamknąć oczy i bierze cie na ręce. Po jakimś czasie stawia cie i prosi żebyś otworzyła oczy. Gdy to robisz widzisz najpiękniejszy widok w twoim całym życiu. Patrzysz na ten widok ze łzami w oczach oczywiście szczęścia, a on cie przytula i szepcze na ucho, że cie kocha. Odprowadza cie do domu, po mile spędzonym czasie tylko we dwójkę, ale w połowie drogi zaczyna padać deszczy. Chłopak się tylko uśmiecha i cie całuje nie zważając na to, że już jesteście przemoczeni do suchej nitki. Do domu wracasz cała mokra, ale szczęśliwa i wiesz, że to był najlepszy dzień twojego życia. (ale romansidło :D)


6. Wymień wady lub rzecz, których w sobie nie lubisz?

Dużo rzeczy w sobie nie lubię, ale zacznijmy od wyglądu: nie lubię tego, że jak na swój wiek to jestem bardzo niska nie wiem czy mam nawet 160cm, niskie osoby wiedzą o czym mówię. Czasami nie lubię swojego zachowania nie potrafię czasami zalesić z nikim wspólnego języka. Jestem dość nieśmiała i to bardzo utrudnia mi życie.


7. Wierzysz w to, że marzenia się spełniają? Czy jakieś twoje się spełniło?

Tak wierze, że marzenia się spełniają. Nawet jak jeszcze, żadne z moich się nie spełniło. Jednak nie tracę nadziej i nadal wierze, że pewnego dnia się spełni chociaż jedno. Trzeba tylko im troszeczkę pomóc, a na pewno się spełnią :D


8. Gdzie chciałabyś polecieć na wakacje i z kim znajomymi/rodzicami?

Tak najbardziej na wakacje to chciałabym polecieć do LA i Paryża (przepraszam nie umiem wybrać). Oczywiście kocham moich rodziców, ale jakbym z nimi poleciała to bym nic nie zobaczyła, bo oni mnie ograniczają tak trochę. Więc najprędzej z moją siostrą i moją dobrą koleżanką.


9. Czy jesteś osobą bardzo otwartą czy bardziej jesteś wstydliwa?

W sumie u mnie trudno to określić, bo jak mam poznać kogoś kto przyjaźń się z moją siostrą to bardzo się tego boje i na początku w ogóle nie wiem jak się zachować, ale później to mija. Jednak jak poznaje całkiem obcą mi i wszystkim z mojego otoczenia osobę do od razu znajduje wspólny temat do rozmowy.


10. Często rozmyślasz jak będzie wyglądać twoja przyszłość? O czym najczęściej wtedy rozmyślasz?

Ostatnio rozmyślam nad moją przyszłością bardzo często. Zastanawiam się wtedy jak będzie wyglądało moje życie, gdzie będę mieszkać, czy znajdę kogoś komu będzie na mnie zależało. Jednak teraz rozmyślam też nad tym jaka będzie moja klasa w liceum, czy jak skończę gimnazjum to poznam kogoś fajnego i czy znajdę prawdziwego przyjaciela. Dużo tego. :P



To ja nominuje:
1. Szylwie (no wiem, że się cieszysz :*)
2. EmiDelly
3. Darkness
4. ktoś ktosiowy

Moje pytania:
1. Jakie jest twoje największe marzenie?
2. Jak zaczęła się twoja historia z R5?
3. Czy wierzysz w życie po śmierci?
4. Jesteś bardziej osobą która lubi towarzystwo czy samotność?
5. Czego w sobie najbardziej nie lubisz i dlaczego?
6. Co sądzisz o Routney?
7. Co sądzisz o ludziach, którzy się tną?
8. Ulubiona piosenka (nie musi być R5)?
9. Jak marzy ci się idealna pierwsza randka?
10. Czy lubisz serial A&A? Jeśli tak to co czujesz wiedząc, że to ostatni sezon?


Rozdział dodam najszybciej jak mi się to tylko uda 
Całuski :*
~ Pinni 

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 8

*Rano dom Rossa*
Blondyn obudził się w swoim łóżku z naga blondynka przytulona do niego. Zdziwił się, bo nie pamiętał co robił wczoraj po rozmowie z Laura. Pamiętał tylko to, że zawiózł Toby'ego do Rydel i poszedł do baru. I tu mu się urywa film. Zastanawiał się tak i nie zauważył, że blondynka zaczęła się już budzić.
- Hej blondasku.- uśmiechnęła się, a on się od niej odsunął.
- Hej... Natalie  tak?- szybko założył na siebie jakieś bokserki i wstał.
- No nie udawaj już, że nie pamiętasz jak się nazywa twoja dziewczyna.- zaśmiała się.
- Moja co?- był bardzo zaszokowany.
- No myślałam, że po takiej nocy to chyba oczywiste.
- Sorry nie zrozum mnie źle, ale ja byłem pijany i nawet Cię nie pamiętam... więc chyba nie jesteś moją dziewczyną.- mówił spokojnie, ale to nic nie dało.
- Aha czyli bzyknąłeś i papa już Cię nie potrzebuje tak? A to, że się w tobie zakochałam to się już nie liczy.- zaczęła płakać i się ubierać.
- Nie proszę nie płacz to nie tak... Ja cie jeszcze dobrze nie znam... może na razie będziemy przyjaciółmi co?- położył rękę na jej ramieniu.
- No dobrze... przy najmniej tyle dobrze.- uspokoiła się.
- To ja idę pod prysznic, a późnej jadę po Toby'ego... więc chyba musisz już iść.
- Nie zrobię ci śniadanie, a po Toby'ego pojadę z tobą, bo chce go poznać.- uśmiechnęła się i poszła na dół. Westchnął i poszedł pod prysznic.
*Parę godzin później u Lau*
Brunetka była w tym czasie w pracy. Była sama, bo Maia się źle czuła i musiała wyjść wcześniej. Tyle dobrze, że nie miała za dużo klientów. Zaczęła myśleć czemu tak zabolał ją widok Rossa z tą blondynką. Nie rozumiała tego. Tak się zamyśliła, że nie zauważyła nowych klientów.
- Laura!- krzyknął Toby i ją przytulił. Wróciła na ziemię i zdziwiona też go przytuliła.
- Toby co ty tu robisz?- kucnęła przy nim.
- No, bo byłem z tatą i Natalia w wesołym miasteczku, a teraz przyszliśmy na lody.- uśmiechnął się.
- A gdzie jest tata i Natalia?- nie widziała ich.
- Jeszcze mnie nie dogonili.
- Dobrze jakie chcesz te lody?- zapytała z wymuszonym uśmiechem.
- Te co zawsze.- zaśmiała się i poradziła go na krześle przy ladzie, a sama zaczęła robić mu lody. Gdy skończyła do lodziarni wszedł Ross z Natalia, którzy wesoło się śmiali. Ross ją zauważył i przestał się śmiać.
- Hej Lau.- chciał pocałować ją w policzek, ale się w porę odsunęła.
- Cześć Ross. Toby już ma lody, więc już nie jestem wam potrzeba... chyba, że Państwo sobie coś życzą?- wymusiła uśmiech.
- Ja dziękuję, a ty blondasku?- uśmiechnął się do niego uroczo Natalia, a Laurę zemdliło.
- Nie ja też nie.
- W takim razie życzę miłego dnia.- odeszła z uśmiechem i podeszła do innego klienta. Gdy wróciła do lady podszedł do niej Ross. - Jednak coś chcesz?- zapytała nie patrząc na niego.
- Tak chce pogadać.
- O czym?- nadal na niego nie patrzyła tylko sprzątała ladę.
- Chciałem z tobą pogadać o tym co wczoraj.
- Ale ja ci już wyjaśniłam. Jesteśmy przyjaciółmi tylko przyjaciółmi więc możesz się umawiać z kim chcesz. Skoro jesteś z nią szczęśliwy to z nią bądź, ja nie mam nic do tego, a teraz przepraszam, ale nie chce żeby z pracy mnie zwolnili.- podeszła do jednego stolika.
- A wyjdziesz gdzieś dzisiaj ze mną?- poszedł za nią.
- Dzisiaj nie mogę i chyba ty też zbytnio nie.- sprzątała stolik.
- Nie ja mogę, a czemu ty nie możesz?
- Jestem umówiona.- skłamała, ale sama nie wie czemu to zrobiła. Rossa oczy powiększyła się i pociemniały.
- Z kim?
- Z moim dawnym przyjacielem.- dziwiło ją jej zachowanie tak jak Rossa.
- Aha...- brunetka zauważyła, że posmutniał, ale myślała, że jej się tylko wydawało.
- No więc widzisz nie mogę. Może kiedy indziej.- wróciła do lady.
- A kiedy będziesz mieć czas?- nie dawał za wygraną.
- Ross nie wiem. Jak narazie nie mam czasu. Zadzwonię jak będę miała.- powiedziała stanowczo i trochę wrednie.
- Dobrze, ale zadzwonisz?
- Tak Ross zadzwonię.- podeszła do klienta, a blondyn wrócił do stolika. Był smutny i było to widać.
- Co się stało blondasku?- złapała go za rękę.
- Nic się nie stało Natali nie martw się.- uśmiechnął się do niej i ścisnął jej rękę. Lau patrzyła tylko smutna na ten widok, ale sama nie wiedziała czemu była taka smutna. Nie chciała się nad tym zastanawiać. Zaczęła się zajmować klientami. Gdy już skończyła pracę szybko się udała do domu, żeby pomyśleć o tym czemu tak się przejmuję że Ross jest z tą dziewczyną. Jednak jak tylko weszła do domu usłyszała jakieś wesołe. Szybko poszła do salonu, a tam zastała Rossa, Van, Riker'a, Rydel i państwa Lynch.
- O Lau dobrze, że już jesteś.- powiedziała Vi gdy tylko ja zobaczyła.
- Witaj Lauro jak co tam u Ciebie?- zapytała Pani Lynch z uśmiechem.
- Wszystko dobrze dziękuję.- uśmiechnęła się słabo.
- Siostra co ty taka dziwna?- zapytał Rik.
- Nie jestem dziwna tylko zmęczona, bo Maia się rozchorowała i musiałam być sama w lodziarni przez cały dzień, a dzisiaj ruch był jak nigdy.- wytłumaczyła mu.
- Aha. To co robimy?
- Ja się chyba pójdę położyć. Przepraszam bardzo, ale jestem naprawdę zmęczona. Miło było państwa znów zobaczyć.- uśmiechnęła się i poszła na górę. Ross siedział tylko, ze spuszczana głową i nic się nie odzywał.
- Ross co się dzieje?- zapytał jego ojciec.
- Nic tato, a co ma się dziać?- wreszcie podniósł głowę.
- No bo twoja dziewczyna wróciła z pracy, a ty nawet nie przywitałeś się z nią.- powiedziała jego mama, a wszystkim oczy wyszły z orbit.
- Słucham?- zapytała się Van.
- No Laura jest z Rossem. Sami nam o tym powiedzieli, bo widzieliśmy jak się całują.- wytłumaczył jej Pan Lynch.
- Że co proszę? Ta jaszczurka całował się z moją siostrą, a ja o niczym nie wiem. I jak to para jak oni ledwo się znają?- czarnowłosa nadal nie mogła w to uwierzyć. Patrzyła cały czas na blondyna, który właśnie nie wiedział co ma robić.
- Nie czekaj. Jak Rossy może być z tą dziewucha, jak wczoraj był z Natalia?- Delly wtrąciła jeszcze swoje trzy grosze.
- Co?! Najpierw całujesz się z moją siostrą, a później idziesz do łóżka z pierwszą lepszą?!- Van już nie wytrzymała. - To dlatego Lau jest od wczoraj taka jakby smutna. To przez Ciebie ty biała gnido!- chciała już się na niego rzucić, ale w ostatnim momencie złapał ją Rik.
- Kochanie wydrapanie mu oczy nic nie da. Najlepiej niech wszytko wyjaśni.- Rik spojrzał na brata, a on nie wiedział co ma robić.
- Może ja pójdę do Lau.- powiedział i już chciał kierować się na górę, kiedy Van go zatrzymała.
- O nie mój drogi do mojej siostry masz się nie zbliżać do pokój nam tego nie wytłumaczysz.- powiedziała nadal zła, ale już spokojniej.
- Nie najpierw to wszytko muszę wyjaśnić z Laura. Jak z nią będę miał wszytko załatwione to wytłumaczę wam.- poszedł na górę nie zważając na wrzaski Vanessy. Zanim wszedł do pokoju dziewczyny zapłakał. Gdy nie usłyszał odpowiedź po prostu wszedł. Lau leżała na brzuchu i miała słuchawki na uszach więc nie słyszała jak chłopak wszedł. Podszedł do jej łóżka i usiadł koło niej. Dziewczyna się przestraszyła i szybko do niego odwróciła.
- Co ty tu robisz?
- Przyszedłem pogadać.- powiedział spokojnie.
- Ross mi nie mamy o czym rozmawiać.- nie patrzyła na niego.
- Mi się jednak wydaje, że mamy.- szedł w zaparte.
- To o czym chcesz rozmawiać?- usiadła na łóżku twarzą do niego. On spojrzał w jej oczy i w nich utonął. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Chciał wpić się w jej różowe, pełne usta, ale nie wiedział jak ona na to zareaguje. Ona jednak starała się nie patrzeć w jego oczy, ale jej się to nie udało. Też zatonęła w jego oczach, a jak zobaczyła, że chłopak zaczyna się do niej zbliżać to sama też zaczęła. Gdy dzieliły ich już prawie się dotknęli ustami. Lau się oprzytomniała.
- To o czym chciałem porozmawiać?- szepnęła do jego ust. Chłopak po tych słowach się obudził i odsunął od niej.
- Chciałem ci wyjaśnić, że mnie i Natalię nic nie łączy. No może poszliśmy do łóżka.- zaczął mówić.
- Czekaj czekaj co zrobiłeś?!- spojrzała na niego zdziwiona i smutna.
- No przestałem się z nią, ale byłem pijany i tego w ogolę nie pamiętam.- był bardzo zdenerwowany, bo nie wiedział jak ma to wytłumaczyć. - Ale nic więcej. Ja już nawet jej nie dokonałem. A do dzisiejszego wyjścia z nią musiała mnie Delly co z tego że musiałem iść do szkoły musiałem być z Natali.- ona patrzyła na niego z niedowierzaniem. Nie wierzyła że on mógł zrobić coś takiego, ale to była prawda. On coś takiego zrobił.
- Czekaj do jakiej szkoły?
- Do szkoły tańca. Prowadzie z Rikerem szkole tańca dla dzieci, a co?
- Nic tylko ja w takiej pracowałam i bardzo lubiłam tą pracę.- powiedziała cicho.
- To jak chcesz to możesz pracować u mnie, bo mam za mało nauczycieli, a za dużo dzieci. I będziesz miała na pewno lepiej niż w tej całej lodziarni.
- Nie dzięki nie potrzebuje litość i nie zostawię Mai samej.
- Ale ja nie proponuję ci tego z litość tylko chce serio żebyś i mnie pracowała, a Maia sobie poradzi. Radziła sobie wcześniej i teraz też sobie poradzi.- zachęcał ją. - Więcej czasu będziemy spędzać razem.- uśmiechnął się.
- Nie nie wiem, a mogłabym zobaczyć tą szkołę?
- No jasne jak chcesz to nawet teraz.- uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Nie jutro. Mam jutro wolne więc będę miała czas.- powiedziała spokojnie.
- Okay, a ty nie spotykasz się z tym kolegą?
- Nie nie spotykam napisał, że jednak nie może i spotkamy się innym razem.- powiedziała szybko nawet nie myśląc co mówi.
- Okay. Mam jeszcze jedną sprawę.
- Jaką?
- Bo moi rodzice nadal myślą, że jesteś moja dziewczyna, a jak powiem inaczej to złamie im serce, a Van mnie zabije za to, że Ciebie wykorzystałem. Czy nadal możesz udawać moja dziewczynę?- wytłumaczył jej.
- Ross idioto! Mówiłam ci wczoraj, żebyś wszytko powyjaśniał to ty nie. Ygh! No dobra nadal będę twoja "dziewczyną".- powiedziała trochę zła.
- Tak nawet nie wiesz jak się cieszę.- przytulił ja mocno. Zaśmiała się i oddała przytulaska.
- To może jak wszyscy myślą, że jesteśmy para to zeidzimy do niech co?- nadal się śmiała.
- Okay chodźmy.- podał jej rękę, a ona ją ujęła i zeszli na dół. Wszyscy się na nich spojrzeli.
- No co się tak patrzycie?- zapytała brunetka nadal trzymając rękę blondyna.
- No bo Wy serio jesteście razem?- zapytała Van patrząc na ich załączona ręce.
- No tak, a co?- tym razem powiedział Ross siadając na fotelu.
- Nic tylko dość szybko.- zdziwił się Rik.
- Rossy, a co z Natali?- Rydel też nie mogła tego zrozumieć.
- Nie znam jej co ma być.- już zaczął trochę się denerwować.
- Dajcie już im spokój i cieszcie się razem z nimi.- przerwała im Pani Lynch. - Nie widzicie że są szczęśliwi. Niech będą i nim tego nie zabraniajcie.- dodała.
- Dobrze.- powiedzieli chórem. Lau się uśmiechnęła i zaczęła szukać miejsca, żeby usiąść, ale nie znalazła. Nagle poczuł jak ktoś ciągnie ją za biodra na swoje kolana. Jak się okazała był to Ross. Spojrzała na niego zdziwiona.
- No co nie masz gdzie usiąść, a tu na pewno będzie ci wygodnie.- uśmiechnął się uroczo, a ona zauważyła że każdy się na niech patrzy to dała mu buziaka w policzek i też się uśmiechnęła. Wszyscy pozostali też się uśmiechali na tak słodki widok, oczywiście oprócz Delly.
- A siostra i Delly jutro pomagacie mi wybrać suknię.- powiedziała radośnie Van. Obydwie przystalay na to. Zaczęli rozmawiać na temat ślubu Rikessy, a że Ross to zbytnio nie interesowało to non stop rozśmieszał Laure, a ona się z tego śmiała tak, żeby inni tego nie zauważyli. I faktycznie nikt tego nie zobaczył oprócz rodziców blondyna. Oni się im przyglądali i uśmiechali tylko na widok jak Ross ją laskota, albo szepcze coś na ucho. W końcu Państwo Lynch opuścili ich, a reszta postanowiła obejrzeć film. Ross z Laura nie zmienili swojej pozycji (jak to zabrzmiało xd) i tak oglądali jakiś nudny film, który wybierał Rik. W połowie filmu Ross zauważył, że Laura zasnęła to wziął ja na ręce i zanusł do pokoju. Dziewczyna przez sen się w niego mocno wtuliła. On się tylko uśmiechnął i położył z nią i po chwili też zasnął.

~*~
Hej. Wierzcie jest nowy rozdział. Mam nadziej, Ze wam się spodoba. Piszcie komentarze. Dziękuję za te pod rozdziałem 7.
10 komentarzy=next
Całuski :*
~ Pinni

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 7 (nareszcie)

×Oczami narratora×
W drzwiach stali rodzice blondyna, którzy właśnie przywieźli Toby'ego i zakrywali mu oczy. Przerażona Laura uciekła szybko do pokoju Rossa i zaczęła się ubierać.
Rodzice chłopaka za to patrzyli na niego jak na kosmitę.
- Synku kim była ta dziewczyna?- zapytał jego ojciec.
- Tato wszystko ci wyjaśnię, ale za chwilę. Najpierw muszę iść do niej.- szybko opuścił kuchnię i udał się do swojej sypialni. Tam zastał już ubrana dziewczynę.
- Czemu uciekłaś?- zapytał jakby to nie było oczywiste.
- No wiesz to trochę dziwne, że ja Cię prawie nie znam i się z tobą całuje, a w dodatku przyłapują nas twoi rodzice, którzy nie wiedzą o moim istnieniu. Jednak jest wszytko w porządku.- wytłumaczyła mu i już chciała wyjść, ale ją zatrzymał. - Co chcesz?- powiedziała trochę zła.
- No wiesz moi rodzice chcą Cię poznać i nie wyposzczę Cię bez śniadania.- uśmiechnął się i nie czekając na jej odpowiedź zaczął ciągnąć ją do kuchni. Ona nic nie mówiła, bo dobrze wiedziała, że to i tak nic nie da. Jak tylko weszli do pomieszczenia Toby rzucił się na Laure.
- Cześć Lau! To są moi dziadkowie wiesz?- zapytał tuląc się do niej.
- Cześć mały. Jasne, że wiem.- też go przytuliła z uśmiechem.
- Właśnie mamo, tato to jest Laura Marano. Młodsza siostra Vanessy Riker'a. Lau to moi rodzice.- powiedział z uśmiechem wielkim nie wiadomo czym spowodowanym.
- Miło mi państwa poznać.- uśmiechnęła się do nich miło.
- Słonko nam Ciebie też. Boże jak my się cieszymy, że Rossy w końcu znalazł sobie dziewczynę. Tyle lat był sam i mój malutki Tobuś Cię kocha to już jest idealnie.- Pani Lynch ucieszona przytuliła zdezorientowaną Laure.
- Kochanie puści tą dziewczynę i daj się naszemu synowi nią nacieszyć.- Pan Lynch też był bardzo szczęśliwy z powodu przykazania syna. Mama blondyna puściła ją, a Ross od razu ja przytulił do siebie.
- Proszę udawaj moją dziewczynę.- szepnął jej na ucho. Ona nie wiedziała co robić, ale jak spojrzała na uśmiechnięte twarze państwa Lynch to się zgodziła. Chodź wiedziała, że będzie tego żałować.
- To już wiemy po co był naszemu synowi wolny wieczór.- zażartował Pan Lynch, a blondyn tylko się uśmiechnął.
- Wy sobie pogadajcie, a ja pójdę zrobić w końcu śniadanie.- pocałował Lau w policzek i poszedł do kuchni.
- Może ci pomogę?- chciała się wymigać od zostania z jego rodzicami sama na sam.
- Nie trzeba kochanie.- chyba nie zrozumiał o co chodź brunetce. Ona tylko uśmiechnęła się nerwowo i spojrzała na jego rodziców. Oni cały czas byli uśmiechnięci, tylko szkoda, że tak naprawdę nie mają powodu do tej radość. Lau już miała coś mówić, że jednak pójdzie mu pomóc, ale zaczął dzwonić jej telefon.
- Bardzo przepraszam, ale muszę odebrać.- uśmiechnęła się miło i poszła do pokoju Rossa. Dzwoniła do niej Van.
- Gdzie ty do cholery jesteś?!- powiedziała na samym początku Van.
- U Rossa. Uspokoi się trochę.- mówiła spokojnie.
- Jak ja mam się uspokoić jak przychodzę do domu myśląc, że zastane moją siostrę bo jeszcze tak późno nie ma, a tu nic. Nie ma jej żadnego SMS ani nic. Wiesz jak ja się bałam!?- już mówiła trochę spokojniej.
- Przepraszam. Miałam wrócić do domu, ale Ross prowadził mnie gdzieś przez dobrą godzinę, a jak mu zaczęłam marudzi to wziął mnie na ręce, a że byłam podnieta to zasnęłam, a jak się obudziłam to byłam w pokoju i domu Rossa, a teraz przyszli jego rodzice.- wytłumaczyła jej.
- O poznałaś już moich teściów i jak? Strasznie kochani prawda?- ucieszyła się czarnowłosa.
- Tak bardzo mili i kochani.- uśmiechnęła się.
- O której idziesz dzisiaj do pracy?
- A która godzina?
- 10.30, to?
- Za pół godziny. Co?! Kurde Van ja kończę dzisiaj już będę na pewno w domu to pogadamy.- rozłączyła się i zbiegła na dół. - Ross ja muszę iść, bo zaraz się spóźnię do pracy.- powiedziała i już miała wychodzić, ale ja zatrzymał.
- Chodź zjedz śniadanie, a jak zjesz to Cię odwiozę, bo ode mnie do jest nie daleko do lodziarni.- uśmiechnął się do niej.
- Jesteś kochany dziękuję.- przytuliła go, a on się uśmiechnął i oddał przytulasa.
- Tak wiem, ale teraz siadaj i wcinaj.- podał jej naleśniki, a Państwo Lynch patrzyli na nich z uśmiechem. Gdy już zjedli to brunetka pożegnała się z rodzicami blondyna i wyszła razem z nim. Zaprowadził ją do samochodu i otworzył drzwi.
- Dziękuję.- uśmiechnęła się i wsiadła. On też i po chwili byli już przed lodziarnia.
- To, o której kończysz?- zapytał z uśmiechem.
- A co?- zdziwiła się.
- No, bo chciałbym cie zabrać w to miejsce, którego wczoraj nie zobaczyłaś.- uśmiechnął się uroczo.
- No dobrze. Kończę dzisiaj o 18, a teraz muszę iść. Pa.- cmoknęła go w policzek i wyszła. On się tylko uśmiechnęła i pojechał do domu. Lau szybko weszła do lodziarni i przywitała się z Maia. Nie miały jeszcze dużego ruchu więc sobie rozmawiały. W końcu ludzi zaczęła przybywać i miały pełne ręce roboty, ale co się dziwić jak są wakacje.
- Lu czy to nie ten twój blondasek?- zapytała Maia podchodząc do niej i pokazując na jakiegoś chłopaka z ładną blondynką. Spojrzała w tamtą stronę i poczuła się dziwne smutna.
- Tak to Ross i on nie jest moim blondasem okay?- powiedziała lekko zła.
- Ej mała spokojnie. On nie jest Ciebie wart tak? No chodź tu do mnie.- przytuliła ją, a Lau oddala przytulasa. Po chwili się od niej oderwała.
- Jest dobrze on tez dla mnie był tylko przyjacielem.- powiedziała już spokojnie.
- No dobrze, a co to za laska?- Lau jeszcze raz spojrzała w ich kierunku.
- To taka jedna jedzą, która jest podła i mnie nienawidź za to, że na mnie wpadła i zniszczyła swoją kieckę, a i jest przyjaciółka jego siostry.- powiedziała na jednym wdechu i podeszła do jednego ze stolików. Maia o nic już nie pytała. Jak już miały mniej klientów Lau opowiedziała jej o sytuacji z rana. Maia była nie mało zdziwiona.
- Co za dupek! Jak go dorwę to mu te farbowane klatki wyrwę!- powiedziała z mordem w oczach, a Marano zaczęła się śmiać. - Ale ja mówię prawdę.- powiedziała poważnie.
- Dzięki pomogłaś.- nadal się śmiejąc przytuliła ją. Ona też się zaśmiała.
- Dobra koniec tego dobrego. Zamykamy lokal i zmykamy do kina. Co ty na to?- uśmiechnął się do niej.
- A wiesz, że bardzo chętnie.- też się uśmiechnęła. Szybko posprzątały i po zamykały. Jak wyszły Lau zauważyła Rossa i jej się przypomniało, że się z nim umówiła, ale teraz nie chciała z nim nigdzie iść. Blondyn do nich podszedł, a Maia dała mu z liścia.
- Auu! Za co?- złapał się za policzek, który robił się czerwony.
- Za to blondasie, że najpierw całujesz się z Laura, a później chodzisz za rączkę z jakimś plaskiem!- wytłumaczyła mu "łagodnie" Maia.
- Ale to nie tak!- zaczął się bronić.
- To niby jak?- zapytała Lau i założyła ręce na piersi.
- No, bo ona przyszła do mnie i wyciągnęła mnie na spacer. To się zgodziłem, a te ręce to przypadek. A tak w ogóle to czemu się tym przyjmujesz przecież nie jesteśmy razem?- patrzył cały czas na nią.
- W sumie to mam to gdzieś. To twoje życie więc rób sobie co chcesz, a swoim rodzica powiedz, że zerwaliśmy albo coś, bo ja już nie będę jej udawać. Może twoja blondyneczka się zgodzi.- powiedziała spokojnie patrząc mu w oczy.
- Dobrze to jak idziemy?- uśmiechnął się do niej.
- Nie licz na to. Idę z Maia do kina. Może kiedy indziej wyjdę z tobą.- uśmiechnęła się do niego i złapała Maie za rękę i pociągnęła w stronę kina. Maia się tylko jeszcze na chwilę odwróciła i posłała mu całusa. Po kinie dziewczyny poszły do domu Lau. Weszły, a na nich od razu naskoczyła Van.
- Laura idiotko naucz się odbierać telefon!- przytuliła ją mocno.
- Van... dusisz.- powiedziała słabo, a czarnowłosa ją puściła i zauważyła Maie.
- O hej jestem Vanessa, starsza siostra tej tu obecnej.- zaśmiała się.
- Hej ja jestem Maia Mitchell, pracuje razem z Lu.- uśmiechnęła się, a Van ją przytuliła.
- Vancia Maia zostanie u nas na noc okay?
- Jasne nie ma sprawy.- uśmiechnęła się. - To może pokaż jej pokój i już idźcie spać, bo jest już późno.
- Dobra dobra.- powiedziała i pociągnęła Maie za sobą. Pokazała jej pokój i wszytko co będzie jej potrzebne. Jeszcze trochę pogadały, aż w końcu zasnęły.


~*~
Hej kochani. Tak tak wróciłam i jestem z tego bardzo zadowolona. Mam cichą nadzieje, że wy też i że rozdział też, bo mi się zbytnio nie podoba. Ale opinie zostawiam wam moi kochani. Dobra ja znikam, a wy zostawcie jakiś komentarz, żeby na mojej buźce pojawił się uśmiech bardzo szeroki.
Całuski :*
~ Jak zawsze Pinni

czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 6

NOTKA!!!!!!

~*~
Oczywiście przed kawiarnią czekał na mnie tak jak obiecał pewnie blondyn na którego wołają Ross. Uśmiechnął się gdy mnie zobaczył i podszedł do mnie.
- Witam piękna panią.- powiedział całując moją dłoń co wywołało u mnie cichy chichot.
- Witam Pana.- przywitałam się z nim. - To gdzie mnie Pan zabiera?- zapytałam już dalej grając w tą jego dziwna grę.
- Niech to będzie taki rodzaj niespodzianki.- powiedział już normalnie i złapał mnie za rękę. Poszliśmy w stronę parku. Nie wiem jaką dla niego niespodzianką jest park, ale niech będzie. Szliśmy w ciszy, ale ta cisza była bardzo przyjemną. Nie przeszkadzała mi w żaden sposób. W sumie to lubiłam z kimś spacerować i tak nic nie mówić. Wolę iść mając świadomość tego, że nie jestem sama, ale też pomyśleć o istotnych rzeczach i tych mniej istotnych. Lubiłam też siedzieć w ciszy. Jednak we Włoszech nigdy mi się to nie udawało, bo Josh i Katy mieli to do siebie, że im gęby się nie zamykamy nawet jak jedli lub spali. Tak mnie to denerwowało, że czasami wychodziłam pomiędzy ich rozmową i szłam przed siebie. Wracałam późnym wieczorem, a oni spali jak zabić pewnie nie wiedząc nawet czy jestem czy mnie nie ma. Teraz cieszę się, że jego matka mnie zwolniła i przyłapałam ich w łóżku, bo inaczej bym nigdy się nie zebrała na to, żeby tutaj wrócić. Cieszę się, że wróciłam, bo znowu mam sióstr niedługo będę mieć szwagra. Poznałam Rossa, który jak nikt inny do tej pory umie mnie rozbawić. Maię, która jest strasznie zamknięta w sobie i nie sposób do niej dotrzeć. No i moja wisienka na torcie mój kochany maluszek Toby. To jedno dziecko odmieniło zupełnie mój świat. Pokochałam go przez te parę dni jak własnego syna. Nie wiem jak jego matka mogła zostawić takiego słodkiego i kochanego synka, no i Rossa. Ten jedne chłopiec sprawia, że uśmiecham się do siebie jak głupia tylko o nim myśląc.
- O czym myślisz?- moje przemyślenia przerwał łagodny głos mojego towarzysza.
- Myślę o tym co dał mi powrót do LA.- odpowiedziałam patrząc na niego.
- To do jakich wniosków doszłaś?- czy on musi zadawać tyle pytani jak jakieś dziecko.
- Doszłam do takiego wniosku, że jakbym nie wróciła to byś nie miał się z kim dzisiaj szlajać.- powiedziałam pokazując mu język. Ta i niby ja jestem dorosła to jest bardzo śmieszne. Serio ja do dorosłego nie pasuje. Wolę robić nadal rzeczy, które robiłam jak miałam 18 lat, a nie siedzieć w domu. No może wcześniej nie miałam takich odruchów ze chce mieć dziecko i ich tak nie kochałam, ale cóż w końcu trochę dorosłam. Przynajmniej pod tym względem.
- Dobra blondynie mów gdzie idziemy, bo mi się już iść nie chce!- krzyknęłam w końcu na blondyna, który nadal mnie ciągnął za sobą.
- Kobieto cierpliwość. Już prawie jesteśmy.- powiedział uśmiechając się szeroko.

- No przepraszam bardzo, ale to ty mnie prowadzisz przez park już od pół godziny, a ja nie wiem w ogóle gdzie mnie prowadzisz. Więc co się dziwisz, że się niecierpliwie. Jeszcze do tego wszystkiego nogi mnie bolą.- zaczęłam wrzeszczeć na blondyna, bo ja nie lubię takich niespodzianek, a tym bardziej jak cały dzień jestem na nogach.
- Kobieto z tobą jest gorzej niż z dzieckiem, a wiem co mówię, bo mam Toby'ego.- zaczął się ze mnie śmieć dziad jeden.
- Bardzo śmieszne wiesz!- krzyknęłam oburzona. Niech wie, że ze mną nie ma tak łatwo.
- Dobra, dobra już się nie bocz i wskakuj na barana.- powiedział już bardzo poważnie, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Aż się powtórzę. Bardzo śmieszne. Ty chyba na łep upadłeś.- powiedziałam nadal na niego patrząc jak na kompletnego idiotę i zaczęłam iść przed siebie. On zaraz mnie dogonił i nie patrząc na to czy mi się to podoba czy nie wziął mnie na ręce. - Puścić mnie idioto!- krzyknęłam, ale on na to nie zwracał uwagi i po prostu sobie szedł. Jak tylko mnie odstawi to się z nim policzę. Teraz wolę się go mocno trzymać, gdyby miał mnie namiar puścić. Jak ja go nie lubię. Czemu musiałam poznać takiego debile, który jest starszy ode mnie, a zachowuję się gorzej. Dlaczego ja?! Jednak nie mam co narzekać. Co z tego, że zbyt mądry to on nie jest, ale ma inne cechy na plus. Na przykład jego wygląd. Musze przyznać, że jest z niego niezłe ciasteczko. Szliśmy, a raczej on szedł już tak od 15 minut, a ja zaczęłam zasypiać w jego ramionach. Nie powiem, ale wygodnie mi było i bardzo przyjemnie. On ma ramiona idealnie stworzone dla mnie. Strach się przyznać, ale w ramionach Josha się nigdy tak nie czułam. W jego ramionach to bałam się być, a w Rossa wiem, a raczej mam takie przeczucie, że nic mi się nie stanie, a do tego nie boje się zasnąć w jego ramionach. To jest bardzo dziwne.

*Oczami narratora*
Ross szedł jeszcze może z 10 minut, a w tym czasie Laura zdążyła już zasnąć w jego ramionach. On jednak zauważył to dopiero jak doszedł na miejsce. Nie chcąc jej budzić postanowił zawieść ją do domu, ale z tego, że dziewczyna spała nie miał kluczy więc wziął ją do siebie. Tam położył w sypialni, a sam poszedł się umyć do łazienki. Gdy już wyszedł chciał spać na kanapie w salonie, ale przypomniało mu się, że dziewczyna miewa koszmary i postanowił z nią zostać. Tak też zrobił. Położył się koło niej, a ona przez sen się do niego przytuliła. Ross jak to zrobiła lekko się uśmiechnął i objął ją mocniej, i również zasnął.

#Następnego dnia rano# *Oczami Laury*
Ja w ogóle nie pamiętam kiedy zasnęłam, ale to nie martwi mnie tak jak to, że je nie jestem we własnym pokoju, a co dopiero domu. Jeszcze wiem, że z kimś spałam jestem tego przekonana, bo poduszka koło mnie jest ruszana. Tylko gdzie ja jestem i z kim spałam. Mam jeszcze jednio pytanie czemu nam na sobie męską koszulkę. Dobra chyba ta osoba jest w łazience, bo słyszę lejącą się wodę. Woda przestała lecieć, a po chwili drzwi się otwarły, a z nich wyszedł Ross. No to by wyjaśniało sprawę, bo pamiętam jego jak mnie niósł w jakieś jego tajemnicze miejsce, ale nie wiem czemu nie zaniósł mnie do mojego domu tylko do siebie.
- O już nie śpisz?- zapytał jak zauważył, że mu się przyglądam.
- Jak widać.- powiedziałam patrząc uważnie na jego ruchy. On tylko się zaśmiał i podszedł do łóżka. - Ross, co ja tak właściwie tu robię?- zapytałam, bo nadal nie mogłam sobie przypomnieć jak się tu znalazłam.
- No wiesz niosłem cie w takie jedno fajne miejsce, ale ty po drodze mi usnęłaś, a że nie chciałem grzebać w twojej torebce, żeby znaleźć klucze to przywiozłem cie tu.- powiedział jak to on zawsze mówi na luzie.
- Czy to ty mnie rozebrałeś?- zapytałam tak dla pewność.
- Tak, bo pomyślałem, że tak będzie ci wygodniej.- wyszczerzył się jak głupi i poszedł sobie pewnie do kuchni. Ja nie wiele myśląc poszłam za nim. Muszę powiedzieć, że ma bardzo duży dom i piękny. Jednak była jeszcze jedna rzecz, która mnie zastanawiała.
- Ross?
- Tak?
- Gdzie jest Toby?- tak to, to pytanie mnie zastanawiało. Co on zrobił z sześcioletnim chłopcem, z którym jeszcze wczoraj się widziałam.
- Kochanie nie musisz się martwić Toby jest u moich rodziców. Mają go przywieść, za jakąś godzinę, a teraz chodzi pomożesz mi przy naleśnikach.- wytłumaczył mi, a ja tylko pokiwałam głową i do niego podeszłam.
- Ale ja nie umiem robić naleśników.- powiedziałam, bo wole niczego nie przypalić.
- To cie nauczę, a przy okazji mi pomożesz.- on chyba zawsze jest taki zadowolony.
- Niech ci będzie. Co mam robić?- niech się dziecko cieszy, że jestem taka dobra, ale jak coś przypale to będzie jego wina.
- Na początku to daj mi mąkę. Jest w szawce nad twoją głową.- powiedział, a ja sięgnęłam po biały proszek zwany mąką. Ross kazał mi ją jeszcze otworzyć, ale ja to ja i mąka zamiast zalesić się w misce znalazła się na mnie. Blondyn zaczął się śmiać ze mnie jak nienormalny.
- Tak cie to śmieszy, a to masz!- krzyknęłam i wysypałam zawartość torebki na niego. Teraz to ja mam powód do śmiechu. Chłopak się wkurzył i to nie na żarty, a przynajmniej tak wyglądał. Zaczęłam przed nim uciekać, ale to i tak nic nie dało, bo on zaraz mnie złapał i posadził na blacie. Otworzył drzem i z miną starego zboczeńca zaczął mi go wcierać w twarz. Ja zamiast mu się wyrywać to się śmiałam razem z nim z naszej głupoty. Jakby ktoś tu wszedł, bo by się nieźle uśmiał. No bo dwoje dorosłych ludzi jest upapranych w drzemie i mące i śmieją się z siebie. Nie to nie jest normalne. Ross nagle spoważniał i spojrzał mi w oczy. Ja zrobiłam to samo i w nich utonęłam. Blondyn zaczął się do mnie zbliżać, a ja się nie sprzeciwiałam, choć wiedziałam do czego to prowadzi. W końcu jak dzielił nas milimetr odległość to Ross się zatrzymał. Nie wiem czemu, ale nie mogłam czekać i sama wpiłam się w jego usta. Nie wiem co mną kierowało. Może to, że już dawno nie byłam tak blisko żadnego faceta, albo to, że naprawdę tego chciałam. Blondyn uśmiechnął się lekko przez pocałunek i odwzajemnił go jeszcze bardziej go pogłębiając. Całowaliśmy się tak dość długo. Ręce Rossa zdążyły już powędrować do nich nóg. Całowaliśmy się z wielką pasją i pragnieniem. Co jakiś czas się do siebie uśmiechaliśmy przez pocałunek. Objęłam chłopaka nogami w pasie, a on zaczął ręką kierować się w coraz wyższe partie mich nóg. Nie wiem co by się stało, gdybyśmy nie usłyszeli jak ktoś odkaszluje. Szybko się od siebie oderwaliśmy i spojrzeliśmy na osoby, które stały w drzwiach od kuchni. Byli to...


~*~
Hej miśki. Tak wiem, że miałam dodać rozdział jak będzie 15 komów, ale jednak dodaje dzisiaj. Przemyślałam to i doszłam do wniosku, że chyba nigdy tyle komów nie będę miała i dodaje rozdział dzisiaj. Chciałam też bardzo podziękować tym osobą, które skomentowały tamten rozdział, który nie był zbyt genialny jak dla mnie, bo jak go pisałam była szósta rano, a ja byłam nie przytomna. Nie polecam siedzenia całej nocy na komputerze, a tym bardziej jak jesteście u siostry lub kuzynki, a na drugi dzień musicie wrócić do domu.
U mnie było to coś takiego siedzimy tak było gdzieś w pół do czwartej rano, a Kasia do mnie(moja siostra) "Ty stara słońce wychodzi!" Tak to było takie z dupy. Widzicie jak ja się dla was poświęcam. Zamiast iść spać razem z moją siostrą, to ja ledwo przytomna pisałam dla was rozdział przez dwie godziny.
Teraz jeszcze raz chciałam bym podziękować tym, którzy go skomentowali. To naprawdę dla mnie dużo znaczy.
Myślałam też czy czasem nie zrobić sobie przerwy, ale o tym jeszcze pomyśle. Wiem tylko tyle, że od 4-11 mnie nie będzie, bo przez weekend jest u mnie moja siostra, a później jedziemy do niej, a wracam w niedziele i raczej nic przez ten czas nie napisze. Jednak jak mi się uda to zobaczę.
O przerwie od bloggera jeszcze pomyśle, bo doszłam do wniosku, że jestem chyba jedyną bloggerką, która prowadzi już drugiego bloga i jeszcze ani razu nich nie zawiesiła. To jest coś, a przy najmniej dla mnie. Jednak wiem czemu tak jest. Robię tu co kocham. Na bloggerze jestem nie cały rok, a piszę od dwóch lat. Tylko do tej pory nikt nie dał mi kopa w dupę, żebym pokazała to światu. Jednak znalazła się życzliwa dusza zwana Kasią moją siostrą i to dzięki niej tu jestem.
Większość z was też się dziw skąd biorę tyle pomysłów. To wam powiem z mojej głowy. Dużo osób mi mówi, że mam niepowtarzalną wyobraźnie. Rodzice z kolej mi mówią, że żyje w własnym świecie co jest trochę prawdy. Ja potrafię się tak zamyślić wyobrażając sobie jakąś sytuacje, że nikt nie może mnie stamtąd wydostać. Właśnie to jest moją tajemnicą to, że potrafię sobie wszystko wyobrazić i czasami sama siebie zaskakuje.
Dobra żegnam tych, którzy wytrwali do końca tej notki i kończę ją zanim będzie dłuższa od rozdziału.
Mam tylko wielką groźbę skomentujcie ten rozdział, żebym widziała, że serio mnie ktoś w ogóle czyta.
Całuski :*
~ Pinni

sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 5

Notka pod spodem!!!!
~*~
×Oczami Laury×
Rano gdy się obudziłam poczułam, że nie śpię na swojej poduszce tylko na torsie jakiegoś faceta. Podniosłam głowę otwierając po woli oczy. Gdy już całkiem je otworzyłam zobaczyłam, że śpię na klatce Ross. Chłopak jeszcze spał więc nie chciałam go budzić. Jednak musiałam, bo mocno mnie trzymał swoimi ramionami, a ja chciałam do łazienki.
- Ross wstawiaj.- powiedziałam spokojnie prosto do jego ucha. On jednak nawet na to nie zareagował. Jeszcze trochę tak popróbowałam, ale w końcu przerwałam. W tym samym momencie do mojego pokoju wszedł zasypany Toby. Jak zobaczył, że ja leżę na łóżku koło jego taty to uśmiechnął się szeroko. Znów zaczęłam próbować obudzić blondyna, ale przerwał mi moje starania słodki głos Toby'ego.
- Tata dopiero się obudzi jak go pocałujesz.- powiedział, a ja już nie wiedziałam co mam robić. Przecież nie pocałuje chłopaka, którego znam ledwo jeden dzień. Jednak chciałam się uwolnić z jego uścisku. Postanowiłam więc go pocałować, ale nie w usta tylko w policzek. Co mnie bardzo zdziwiło to podziałało. Chłopak na początku się tylko uśmiechnął, a po chwili zaczął otwierać swoje paczałki.
- Co to za miłą pobudka?- zapytał nadal zaspanym głosem.
- Próbowałam inaczej, ale niestety nie działało.- przyznałam i chciałam się już mu wyrwać, ale przyciągnął mnie go siebie z powodu czego znów leżałam na nim.
- Chyba jednak się jeszcze nie obudziłem.- powiedział patrząc na mnie wzrokiem typu "ja chce jeszcze raz!".
- Kochanie nie masz już na co liczyć, a tera mnie puść bo muszę do łazienki.- powiedziałam, a on mnie posłuchał. Nie powiem to było dziwne. Nie tylko błagam niech on nie ma żadnego planu. Błagam! Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie patrz się tak i idź do tej łazienki, bo zmienię zdanie.- zagroził, ze śmiechem, a ja tylko przekręciłam oczami i poszłam w końcu do mojej upragnionej łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i chciałam się już ubrać, ale przypomniało mi się, że zapomniałam o ubraniach. Nie chcąc się już ubierać w piżamie. Więc owinięta tylko ręcznikiem, który nie zasłaniał zbyt dużo wyszłam modląc się aby Ross i Toby zeszli na dół. Weszłam po cichu do pokoju i zauważyłam, że jednak moje modły nie zostały do końca wysłuchanie. Mianowicie Ross nadal leżał na moim łóżeczku, a Toby pewnie poszedł pooglądać telewizję, bo coś tam słyszałam z dołu.
- No proszę, prosiłem o całuska, a w zamian dostaje takie widoki nie powiem nie zawiodłem się.- powiedział patrząc na mnie jak jakiś zboczenie.
- Niestety już sobie nie popatrzysz, bo idę się ubrać, a ty idziesz na dół zrobić nam śniadanie.- mówiłam to podchodząc do niego po woli, a on usiadł.
- Czemu nie mogę zostać i popatrzeć?- zapytał jak małe dziecko.
- Kochanie nie możesz zostać, ale obiecuje, że dam ci coś co Cię na pewno ucieszy, ale musisz wyjść i zrobić śniadanie.- zamruczałam mu do ucha i jeździłam palcem po jego nagim torsie. Widziałam, że mu się to podoba.
- No dobrze przekonałaś mnie.- powiedział, a ja się od niego odsunęłam i pozwoliłam wstać, i opuścić mój pokoju. Gdy upewniłam się, że chłopak już tu nie wejdzie zaczęłam szukać jakiś wygodnych ciuchów na dzisiaj do pracy. W końcu znalazłam. Ubrałam się szybko i jeszcze poszłam do łazienki zrobić sobie delikatny makijaż. Jak byłam już gotowa to zeszłam na dół do kuchni, a tam zastałam bardzo słodki widok. Mianowicie Ross trzymał Toby'ego na kolanach i jego rączkami mieszał ciasto na naleśniki. Ten widok był taki słodki, że mimowolnie się zaczęłam uśmiechać widząc jak są do siebie podobni. W tym momencie nie wiem czemu, ale zapragnęłam widzieć taki widok codziennie. Jednak zaraz do mnie dotarło, że to jest niemożliwe. Czemu ja mam tak skomplikowane życie?
- Laura!- krzyknął mały blondynek, gdy tylko na mnie spojrzał i wyrwał się tacie żeby tylko podbiec do mnie. Ja się tylko uśmiechnęłam i wzięłam go na ręce i z uśmiechem podeszłam do Ross.
- Ej, a na mój widok się tak nie cieszył to nie fier.- zaczął się dochodzić blondyn.
- No widzisz nawet twoje własne dziecko woli mnie od ciebie.- powiedziałam i pokazałam mu język, a Toby zszedł na podłogę.
- Nie przejmuj się tata mnie i tak jesteś zawsze na pierwszym miejscu.- powiedział mały do swojego taty, a on go przytulił. Boże jak ja bym chciała mieć taką rodzinkę i takie widoki codziennie. Jednak moje życie tak nie wygląda i jak na razie się na to nie zanosi. Myślałam tak, a blondyn kończył sparzyć naleśniki. Mały już dawno usiadł przy stole, a jak zobaczył, że ja nadal stoję to zaczął mnie ciągnąć za rękę. Tym samym wyrywając mnie z krainy moich myśli. Zajęłam miejsce koło chłopca, a Ross podał nam nasze śniadanie i usiadł razem z nami. Muszę przyznać, że chłopak ma talent do robienia naleśników. Gdy już kończyliśmy przyszli Vanessa z Rikerem.
- O naleśniki zostało coś dla nas?- zapytał Riker.
- Tak bracie jak sobie usmażycie.- powiedział uśmiechnięty Ross, a ja ze śmiechem zaczęłam myć naczynia.
- No wiesz co. Ja ci dziewczynę załatwiam, a ty naleśnika mi żałujesz to nie ładnie.- mam pytanie co on ćpał dzisiaj.
- Riker ty coś brałeś czy co? Jaka dziewczynę mi załatwiłeś?- Ross był bardzo zdziwiony słowami swojego starszego brata, a zresztą się nie dziwię.
- No z Laura, a z kim?- że co, że ze mną? To są chyba jakieś jaja.
- Vanessa zrób coś ze swoim facetem, bo mu coś zrobię.- powiedziałam do siostry, a ona tylko walnęła swojego narzeczonego w lep. I dobrze mu tak. Niech ma za gadanie głupot.
- Siostra, a ty nie miałaś iść dzisiaj do pracy?- zapytała w końcu Van.
- Tak własne już miałam iść, ale ten zaczął gadać głupoty. Dobra to ja spadam, a ty ogarnij swojego faceta. Pa.- powiedziałam i pocałowałam ją w policzek. Już chciałam wychodzić, ale zatrzymał mnie głos Ross.
- Poczekaj ja muszę zaprowadzić Toby'ego do domu to od razu cie odprowadzimy.- powiedział, a Toby jak to tylko usłyszał to szybko do mnie podbiegł.
- No to powiedzcie co jest między wami.- Riker serio chce ode mnie dzisiaj zarobić.
- Nic między nami nie ma oprócz przyjaźń więc się zamknij.- syknęłam zła. Ross zabrał już Toby'ego więc szybko wyszłam, żeby przy przypadkiem nie zrobić krzywdy starszemu blondynowi. Chłopaki też po chwili przyszli więc szybko udaliśmy się do miejsca mojej pracy. Szliśmy w ciszy przez chwilę, ale jedna sprawa nie dawała mi spokoju. Więc postanowiłam się o nią zapytać Ross.
- Ross, a o co chodziło z tym, że twoja siostra kiedyś była inna?- chłopak po tym jak usłyszał to pytanie to nie wiedział co ma ze sobą robić. Zauważyłam, że to dla niego bardzo ciężki temat. - Jak nie chcesz to nie musisz odpowiadać.- powiedziałam szybko widząc jego minę.
- Nie jest dobrze tylko będziesz pierwszą osobą, której to wytłumaczę i trochę nie wiem jak to zrobić.- powiedział już trochę uśmiechnięty.
- To nie musisz od razu mi wszystkiego mówić możesz po woli. Tak jak będziesz się czuł na siłach.- powiedziałam, a on się rozluźnił i objął mnie ramieniem.
- To było jakieś dwa lata temu poznała taką jedną dziewczynę, która korzystała ją tylko po to, żeby zbliżyć się do naszej rodziny. Chodź do dzisiaj nie wiem po co. Rydel na początku był bardzo miłą osobą, która starała się ze wszystkimi przyjaźnić, ale ta dziewczyna zrobiła wszystko żeby z Delly zrobić dziewczynę, która nie ufa zupełnie nikomu. Ta dziewczyna spowodowała wypadek samochodowy, w którym Delly straciła na rok wzrok. Jednak z Rikerem zebraliśmy pieniądze i zrobiliśmy jej operacje. Udała się. Po te operacji Rydel już nie wróciła do siebie takiej jak była dawanie. Zmieniła się i już nie ufa odpowiednim ludziom. Ma to do siebie, że ufa samym tupeciarą, ale one tylko ją jak zwykle wykorzystują lub robią z niej idiotkę przy swoich kumplach. Ona wtedy dopiero rozumie co zrobiła i próbuje to naprawić, ale nigdy jej się to nie udaje. Tak jak mówiłem wczoraj to nie jej wina że taka jest, ale trochę Riker z Van też mają rację, że ona nic z tym nie robi żeby to zmienić.- skończył opowiadać, a ja nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Nigdy się z takim czymś nie spotkałam, rozumiem go też, bo wiem jak mu ciężko z taką siostrą i on nie może z tym nic zrobić. Byłam w nie małym szoku, ale w końcu trzeba coś odpowiedzieć.
- Przykro mi, ale nie mogę powiedzieć, że wiem jak to jest to było by kłamstwem. Mogę jedynie powiedzieć, że mi przykro. Jak byś mi powiedział co mogę dla ciebie zrobić na poprawę humoru to to zrobię tylko powiedz.- powiedziałam, a on na chwilę się zatrzymał i stanął na przeciw mnie. Uśmiechnął się głupkowato, a ja próbowałam zgadnąć o czym teraz myśli.
- Skoro sama się prosisz to chyba buziak załatwi sprawę.- aaaa o to mu chodź. Ale czekaj co!? Nie ja tego nie zrobię! Nie ma mowy że go pocałuje. On chyba śni.
- Ty sobie chyba jaja robisz.- powiedziałam patrząc na niego jak na idiotę.

- No dobra skoro nie chcesz w usteczka, to przynajmniej daj w policzek.- powiedział wielce oburzony.
- No dobra w policzek może być. Tylko się trochę zniż wielkoludzie.- powiedziałam, a on wielce uradowany schylił się do moich ust. Ja szybko musnęłam mu policzek moimi delikatnymi ustami i się od niego odsunęłam. Jak się w tym momencie dało zauważyć, że stoimy już pod miejscem mojej pracy. Toby z nadal wyszczerzonym Rossem weszli razem ze mną do sirotka. Ja szybko podeszłam do lady przy której czekała już na mnie Maia.
- No stara mówiłam, że tatuś na ciebie też polec.- powiedziała, gdy tylko do niej podeszłam. - Dobra, ale teraz gadaj jak to się stało, że on jest z tobą dzisiaj od rana?- tak ona to umie dobrać pytania do odpowiedniej sytuacji.
- No wiesz może dlatego, że jest bratem narzeczonego mojej siostry. Więc wczoraj jak wróciłam do domu to zastałam Rossa i Toby'ego siedzących na mojej kanapie. Więc nie masz na co liczyć, bo on jest zupełnie z innej bajki niż ja. Dobra, ale teraz dawaj fartuszek i idę zbierać zamówienia, bo jak szef mnie zobaczy to zabije.- wytłumaczyłam jej wszystko, a ona spojrzała na mnie wzrokiem "Ja i tak wiem swoje." Jednak podała mi to o co ją prosiłam i powróciła do swojej pracy, a ja do swojej. W sumie dużo ludzi jak na tak wczesną porę to nie było, ale musiałam w końcu obsłużyć tych co się za mną tu przywlekli.
- Co panom podać?- zapytałam stają przed ich stolikiem.
- Nam wystarczy tylko wiadomość, o której pani kończy pracę?- blondyn oczywiści musiał grać w to dalej.
- No wie pan to zależy od tego co pan chce z tą wiadomością zrobić?- ja ciągnąć głupią rozmowę to ciągnąć do końca.
- No wie pani jak na początek to chyba tylko odprowadzenie do domu mogę pani zaproponować.- powiedział szczerząc się jak głupi do sera.
- No dobrze, niech już panu będzie kończę o 16.- powiedziałam zrezygnowanym tonem, a Toby się z nas śmiał tak samo jak Maia i reszta klientów. Niezłą szopkę odwaliliśmy, ale co tam.
- Dobrze będę punktualnie, a i jeszcze jedno.- powiedział gdy chciałam od niego już odejść czy mnie skutecznie zawrócił.
- Tak?- zapytałam "miło".
- Do twarzy pani w tym fartuszku.- powiedział uśmiechając się jak stary zboczeniec i ciągnąc dół mojego "mundurka".
- Proszę mi nie zaczepiać koleżanki panie Lynch.- do akcji wkroczyła Mia.
- Jak pani to przeszkadza to panią też mogę pozaczepiać.- powiedział uśmiechając się do niej słodko, a ja na widok miny Mai zaczęłam się śmiać już nie wytrzymując. Dziewczyna miała minę połączoną coś takiego jak zaraz rzygnę i zaraz się zesram z tej podniety. To było takie śmieszę, że zaraz do mnie dołączył też Ross i brunetka. W końcu jak się ogarnęliśmy i znów zaczęliśmy się zachowywać jak na ludzi przystało to wszystko wróciło do normy.
- Jestem Maia.- powiedziała brunetka wyciągając rękę w stronę blondyna.
- Ross.- ujął jej dłoń i jak przystało na dżentelmena pocałował w nadgarstek.
- Dobra Laura pożegnaj się z nimi i wracaj do pracy.- powiedziała nadal się trochę śmiejąc.
- No Rossiu słyszałeś zmykaj stąd.- powiedziałam do niego, gdy już całkowicie się ogarnął.
- Wyjdę jak dostanę buziaka.- powiedział jak małe dziecko, które wymusza na kimś kupno lizaka.
- Wiesz co to sobie tu sieć, a ja wracam do pracy.- powiedziałam i już chciałam odejść, ale znów mnie zatrzymał. Tylko tym razem nie Ross tylko Toby.
- A ja dostanę buziaczka?- zapytał tym swoim słodkim głosikiem.
- Ty na pewno kochanie dostaniesz choć tu do mnie.- powiedziałam kucając, a chłopiec zaraz wpadł w moje ramiona. Jak go trzymałam to dała mu całusa w główkę i jeszcze chwilkę trzymałam w objęciach, ale w końcu musiałam puścić. Gdy to już zrobiłam to zauważyłam, że Ross patrzy się na mnie z oburzeniem czemu on nie dostał buziaka, a jego synek tak. Reszta klejnotów za to patrzyła na mnie ze wzruszeniem. Pewnie sobie pomyśleli, że jestem jego mamą, a tak nie jest.
- Ross jesteś zły czy smutny bo nie wiem czy się bać czy dać sobie spokój?- zapytałam zaczepnie chłopaka, a on tylko na mnie spojrzał swoim przebiegłym wzrokiem.
- Nie będziesz się miała czego bać jak dasz mi buziaka.- powiedział bardzo poważnie, ale jego oczy mówiły, że to dla niego tylko dobra zabawa.
- No dobra niech ci już będzie zlituje się nad tobą biedaku.- mówiłam zrezygnowana, ale podeszłam do niego i cmoknęłam w policzek już drugi raz tego dnia. Chyba trochę przesadzam, ale co mi tam. On i tak jest z innej bajki i nie pasujemy do siebie. Więc nie muszę się bać, że się w nim zakocham. No chyba, że chodzi o Toby'ego, ale to już od pierwszego wejrzenia. Więc wiecie. Dobra bo teraz wychodzę na jakiegoś pedofila w wersji żeńskiej. Tak to jest dziwne nawet bardzo. Chłopcy wyszli po tym jak obydwu wycałowałam, a Ross jeszcze poleciał z tekstem "Ja tu jeszcze wrócę!". Czemu los zesłał mnie na takiego debila to ja nie wiem. Jednak jest też dobra strona, bo mam się z kogo nabijać i od wczoraj nie myślałam o tym idiocie Joshu. Dzięki Bogu!
- Ejj, stara oni już wyszli nie masz po co tu stać!- dopiero jak Maia krzyknęła mi do ucha zauważyłam, że stoję ciągle przy stoliku przy, którym siedzieli. Szybko poszłam za brunetką do lady i tam usiadłam. Wstałam dopiero wtedy, gdy jakaś starsza pani chciała zapłacić za swoje lody. Podeszłam do niej uśmiechnięta.
- Wie pani. Jak oglądałam to pani pożegnanie z mężem i synkiem, to przypomniało mi się jaka to ja byłam w twoim wieku. Byłam zupełnie taka jak ty. Pamiętaj, że to prawdziwy skarb mieć taką rodzinę.- powiedziała, a mnie zatkało. Czemu wszyscy myślą, że ja z Rossem jesteśmy małżeństwem, a Toby to Rossa syn, a nie mój? No może się do nich trochę zbliżyłam przez wczorajszy wieczór, ale co z tego.
- To bardzo miłe co pani powiedziała, ale ja nie jestem żoną Rossa, ani mamą tego chłopca.- wytłumaczyłam staruszce, a ona uśmiechnęła się do mnie i położyła rękę na moim ramieniu.
- Kochana może nie jesteś z tym blondynem teraz, ale to tylko kwestia czasu, a ten szybko leć, a tym bardziej jak on się tak zachowuje. Mały chłopiec już cię kocha, teraz tylko jego tata musi poczuć coś wyjątkowego do ciebie, a ty do niego.- powiedziała zostawiła pieniądze na stoliku i odeszła. Czy ona chciała powiedzieć, że ja będę z Rossem. To nie możliwe przecież on jest bratem przyszłego męża mojej siostry i to tak nie wypada (chyba?). Dobra mam dość myślenia o Rossie i o tym co będzie. Jak ktoś jeszcze raz mi powie, że ja na 100% będę z chłopakiem, którego znam dwa dni to nie wytrzymam. Na szczęście wszystko do końca mojej zmiany było w porządku i już nikt nie miał głupich anegdot do mnie i Rossa. Nawet Maia zamknęła buzie widząc w jakim stanie wróciłam od staruszki. Zapewne też słyszała całą naszą rozmowę, ale przynajmniej była cicho. Ja już wyszłam to się wcale nie zdziwiłam, że taki jeden blondyn na mnie czekał.
~*~
Jest rozdział!
Co z tego, że nie spałam całą noc rozdział jest to jest najważniejsze.
Mam dla was wyzwanie. Skoro jak prosiłam o pięć komentarzy, a wy daliście 11 to może dobicie do 15. To tak 15 komentarzy=nowy rozdział.
15 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ!!!!!!!!