Notka pod spodem!!!!
~*~
×Oczami Laury×Rano gdy się obudziłam poczułam, że nie śpię na swojej poduszce tylko na torsie jakiegoś faceta. Podniosłam głowę otwierając po woli oczy. Gdy już całkiem je otworzyłam zobaczyłam, że śpię na klatce Ross. Chłopak jeszcze spał więc nie chciałam go budzić. Jednak musiałam, bo mocno mnie trzymał swoimi ramionami, a ja chciałam do łazienki.
- Ross wstawiaj.- powiedziałam spokojnie prosto do jego ucha. On jednak nawet na to nie zareagował. Jeszcze trochę tak popróbowałam, ale w końcu przerwałam. W tym samym momencie do mojego pokoju wszedł zasypany Toby. Jak zobaczył, że ja leżę na łóżku koło jego taty to uśmiechnął się szeroko. Znów zaczęłam próbować obudzić blondyna, ale przerwał mi moje starania słodki głos Toby'ego.
- Tata dopiero się obudzi jak go pocałujesz.- powiedział, a ja już nie wiedziałam co mam robić. Przecież nie pocałuje chłopaka, którego znam ledwo jeden dzień. Jednak chciałam się uwolnić z jego uścisku. Postanowiłam więc go pocałować, ale nie w usta tylko w policzek. Co mnie bardzo zdziwiło to podziałało. Chłopak na początku się tylko uśmiechnął, a po chwili zaczął otwierać swoje paczałki.
- Co to za miłą pobudka?- zapytał nadal zaspanym głosem.
- Próbowałam inaczej, ale niestety nie działało.- przyznałam i chciałam się już mu wyrwać, ale przyciągnął mnie go siebie z powodu czego znów leżałam na nim.
- Chyba jednak się jeszcze nie obudziłem.- powiedział patrząc na mnie wzrokiem typu "ja chce jeszcze raz!".
- Kochanie nie masz już na co liczyć, a tera mnie puść bo muszę do łazienki.- powiedziałam, a on mnie posłuchał. Nie powiem to było dziwne. Nie tylko błagam niech on nie ma żadnego planu. Błagam! Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie patrz się tak i idź do tej łazienki, bo zmienię zdanie.- zagroził, ze śmiechem, a ja tylko przekręciłam oczami i poszłam w końcu do mojej upragnionej łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i chciałam się już ubrać, ale przypomniało mi się, że zapomniałam o ubraniach. Nie chcąc się już ubierać w piżamie. Więc owinięta tylko ręcznikiem, który nie zasłaniał zbyt dużo wyszłam modląc się aby Ross i Toby zeszli na dół. Weszłam po cichu do pokoju i zauważyłam, że jednak moje modły nie zostały do końca wysłuchanie. Mianowicie Ross nadal leżał na moim łóżeczku, a Toby pewnie poszedł pooglądać telewizję, bo coś tam słyszałam z dołu.
- No proszę, prosiłem o całuska, a w zamian dostaje takie widoki nie powiem nie zawiodłem się.- powiedział patrząc na mnie jak jakiś zboczenie.
- Niestety już sobie nie popatrzysz, bo idę się ubrać, a ty idziesz na dół zrobić nam śniadanie.- mówiłam to podchodząc do niego po woli, a on usiadł.
- Czemu nie mogę zostać i popatrzeć?- zapytał jak małe dziecko.
- Kochanie nie możesz zostać, ale obiecuje, że dam ci coś co Cię na pewno ucieszy, ale musisz wyjść i zrobić śniadanie.- zamruczałam mu do ucha i jeździłam palcem po jego nagim torsie. Widziałam, że mu się to podoba.
- No dobrze przekonałaś mnie.- powiedział, a ja się od niego odsunęłam i pozwoliłam wstać, i opuścić mój pokoju. Gdy upewniłam się, że chłopak już tu nie wejdzie zaczęłam szukać jakiś wygodnych ciuchów na dzisiaj do pracy. W końcu znalazłam. Ubrałam się szybko i jeszcze poszłam do łazienki zrobić sobie delikatny makijaż. Jak byłam już gotowa to zeszłam na dół do kuchni, a tam zastałam bardzo słodki widok. Mianowicie Ross trzymał Toby'ego na kolanach i jego rączkami mieszał ciasto na naleśniki. Ten widok był taki słodki, że mimowolnie się zaczęłam uśmiechać widząc jak są do siebie podobni. W tym momencie nie wiem czemu, ale zapragnęłam widzieć taki widok codziennie. Jednak zaraz do mnie dotarło, że to jest niemożliwe. Czemu ja mam tak skomplikowane życie?
- Laura!- krzyknął mały blondynek, gdy tylko na mnie spojrzał i wyrwał się tacie żeby tylko podbiec do mnie. Ja się tylko uśmiechnęłam i wzięłam go na ręce i z uśmiechem podeszłam do Ross.
- Ej, a na mój widok się tak nie cieszył to nie fier.- zaczął się dochodzić blondyn.
- No widzisz nawet twoje własne dziecko woli mnie od ciebie.- powiedziałam i pokazałam mu język, a Toby zszedł na podłogę.
- Nie przejmuj się tata mnie i tak jesteś zawsze na pierwszym miejscu.- powiedział mały do swojego taty, a on go przytulił. Boże jak ja bym chciała mieć taką rodzinkę i takie widoki codziennie. Jednak moje życie tak nie wygląda i jak na razie się na to nie zanosi. Myślałam tak, a blondyn kończył sparzyć naleśniki. Mały już dawno usiadł przy stole, a jak zobaczył, że ja nadal stoję to zaczął mnie ciągnąć za rękę. Tym samym wyrywając mnie z krainy moich myśli. Zajęłam miejsce koło chłopca, a Ross podał nam nasze śniadanie i usiadł razem z nami. Muszę przyznać, że chłopak ma talent do robienia naleśników. Gdy już kończyliśmy przyszli Vanessa z Rikerem.
- O naleśniki zostało coś dla nas?- zapytał Riker.
- Tak bracie jak sobie usmażycie.- powiedział uśmiechnięty Ross, a ja ze śmiechem zaczęłam myć naczynia.
- No wiesz co. Ja ci dziewczynę załatwiam, a ty naleśnika mi żałujesz to nie ładnie.- mam pytanie co on ćpał dzisiaj.
- Riker ty coś brałeś czy co? Jaka dziewczynę mi załatwiłeś?- Ross był bardzo zdziwiony słowami swojego starszego brata, a zresztą się nie dziwię.
- No z Laura, a z kim?- że co, że ze mną? To są chyba jakieś jaja.
- Vanessa zrób coś ze swoim facetem, bo mu coś zrobię.- powiedziałam do siostry, a ona tylko walnęła swojego narzeczonego w lep. I dobrze mu tak. Niech ma za gadanie głupot.
- Siostra, a ty nie miałaś iść dzisiaj do pracy?- zapytała w końcu Van.
- Tak własne już miałam iść, ale ten zaczął gadać głupoty. Dobra to ja spadam, a ty ogarnij swojego faceta. Pa.- powiedziałam i pocałowałam ją w policzek. Już chciałam wychodzić, ale zatrzymał mnie głos Ross.
- Poczekaj ja muszę zaprowadzić Toby'ego do domu to od razu cie odprowadzimy.- powiedział, a Toby jak to tylko usłyszał to szybko do mnie podbiegł.
- No to powiedzcie co jest między wami.- Riker serio chce ode mnie dzisiaj zarobić.
- Nic między nami nie ma oprócz przyjaźń więc się zamknij.- syknęłam zła. Ross zabrał już Toby'ego więc szybko wyszłam, żeby przy przypadkiem nie zrobić krzywdy starszemu blondynowi. Chłopaki też po chwili przyszli więc szybko udaliśmy się do miejsca mojej pracy. Szliśmy w ciszy przez chwilę, ale jedna sprawa nie dawała mi spokoju. Więc postanowiłam się o nią zapytać Ross.
- Ross, a o co chodziło z tym, że twoja siostra kiedyś była inna?- chłopak po tym jak usłyszał to pytanie to nie wiedział co ma ze sobą robić. Zauważyłam, że to dla niego bardzo ciężki temat. - Jak nie chcesz to nie musisz odpowiadać.- powiedziałam szybko widząc jego minę.
- Nie jest dobrze tylko będziesz pierwszą osobą, której to wytłumaczę i trochę nie wiem jak to zrobić.- powiedział już trochę uśmiechnięty.
- To nie musisz od razu mi wszystkiego mówić możesz po woli. Tak jak będziesz się czuł na siłach.- powiedziałam, a on się rozluźnił i objął mnie ramieniem.
- To było jakieś dwa lata temu poznała taką jedną dziewczynę, która korzystała ją tylko po to, żeby zbliżyć się do naszej rodziny. Chodź do dzisiaj nie wiem po co. Rydel na początku był bardzo miłą osobą, która starała się ze wszystkimi przyjaźnić, ale ta dziewczyna zrobiła wszystko żeby z Delly zrobić dziewczynę, która nie ufa zupełnie nikomu. Ta dziewczyna spowodowała wypadek samochodowy, w którym Delly straciła na rok wzrok. Jednak z Rikerem zebraliśmy pieniądze i zrobiliśmy jej operacje. Udała się. Po te operacji Rydel już nie wróciła do siebie takiej jak była dawanie. Zmieniła się i już nie ufa odpowiednim ludziom. Ma to do siebie, że ufa samym tupeciarą, ale one tylko ją jak zwykle wykorzystują lub robią z niej idiotkę przy swoich kumplach. Ona wtedy dopiero rozumie co zrobiła i próbuje to naprawić, ale nigdy jej się to nie udaje. Tak jak mówiłem wczoraj to nie jej wina że taka jest, ale trochę Riker z Van też mają rację, że ona nic z tym nie robi żeby to zmienić.- skończył opowiadać, a ja nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Nigdy się z takim czymś nie spotkałam, rozumiem go też, bo wiem jak mu ciężko z taką siostrą i on nie może z tym nic zrobić. Byłam w nie małym szoku, ale w końcu trzeba coś odpowiedzieć.
- Przykro mi, ale nie mogę powiedzieć, że wiem jak to jest to było by kłamstwem. Mogę jedynie powiedzieć, że mi przykro. Jak byś mi powiedział co mogę dla ciebie zrobić na poprawę humoru to to zrobię tylko powiedz.- powiedziałam, a on na chwilę się zatrzymał i stanął na przeciw mnie. Uśmiechnął się głupkowato, a ja próbowałam zgadnąć o czym teraz myśli.
- Skoro sama się prosisz to chyba buziak załatwi sprawę.- aaaa o to mu chodź. Ale czekaj co!? Nie ja tego nie zrobię! Nie ma mowy że go pocałuje. On chyba śni.
- Ty sobie chyba jaja robisz.- powiedziałam patrząc na niego jak na idiotę.
- No dobra skoro nie chcesz w usteczka, to przynajmniej daj w policzek.- powiedział wielce oburzony.
- No dobra w policzek może być. Tylko się trochę zniż wielkoludzie.- powiedziałam, a on wielce uradowany schylił się do moich ust. Ja szybko musnęłam mu policzek moimi delikatnymi ustami i się od niego odsunęłam. Jak się w tym momencie dało zauważyć, że stoimy już pod miejscem mojej pracy. Toby z nadal wyszczerzonym Rossem weszli razem ze mną do sirotka. Ja szybko podeszłam do lady przy której czekała już na mnie Maia.
- No stara mówiłam, że tatuś na ciebie też polec.- powiedziała, gdy tylko do niej podeszłam. - Dobra, ale teraz gadaj jak to się stało, że on jest z tobą dzisiaj od rana?- tak ona to umie dobrać pytania do odpowiedniej sytuacji.
- No wiesz może dlatego, że jest bratem narzeczonego mojej siostry. Więc wczoraj jak wróciłam do domu to zastałam Rossa i Toby'ego siedzących na mojej kanapie. Więc nie masz na co liczyć, bo on jest zupełnie z innej bajki niż ja. Dobra, ale teraz dawaj fartuszek i idę zbierać zamówienia, bo jak szef mnie zobaczy to zabije.- wytłumaczyłam jej wszystko, a ona spojrzała na mnie wzrokiem "Ja i tak wiem swoje." Jednak podała mi to o co ją prosiłam i powróciła do swojej pracy, a ja do swojej. W sumie dużo ludzi jak na tak wczesną porę to nie było, ale musiałam w końcu obsłużyć tych co się za mną tu przywlekli.
- Co panom podać?- zapytałam stają przed ich stolikiem.
- Nam wystarczy tylko wiadomość, o której pani kończy pracę?- blondyn oczywiści musiał grać w to dalej.
- No wie pan to zależy od tego co pan chce z tą wiadomością zrobić?- ja ciągnąć głupią rozmowę to ciągnąć do końca.
- No wie pani jak na początek to chyba tylko odprowadzenie do domu mogę pani zaproponować.- powiedział szczerząc się jak głupi do sera.
- No dobrze, niech już panu będzie kończę o 16.- powiedziałam zrezygnowanym tonem, a Toby się z nas śmiał tak samo jak Maia i reszta klientów. Niezłą szopkę odwaliliśmy, ale co tam.
- Dobrze będę punktualnie, a i jeszcze jedno.- powiedział gdy chciałam od niego już odejść czy mnie skutecznie zawrócił.
- Tak?- zapytałam "miło".
- Do twarzy pani w tym fartuszku.- powiedział uśmiechając się jak stary zboczeniec i ciągnąc dół mojego "mundurka".
- Proszę mi nie zaczepiać koleżanki panie Lynch.- do akcji wkroczyła Mia.
- Jak pani to przeszkadza to panią też mogę pozaczepiać.- powiedział uśmiechając się do niej słodko, a ja na widok miny Mai zaczęłam się śmiać już nie wytrzymując. Dziewczyna miała minę połączoną coś takiego jak zaraz rzygnę i zaraz się zesram z tej podniety. To było takie śmieszę, że zaraz do mnie dołączył też Ross i brunetka. W końcu jak się ogarnęliśmy i znów zaczęliśmy się zachowywać jak na ludzi przystało to wszystko wróciło do normy.
- Jestem Maia.- powiedziała brunetka wyciągając rękę w stronę blondyna.
- Ross.- ujął jej dłoń i jak przystało na dżentelmena pocałował w nadgarstek.
- Dobra Laura pożegnaj się z nimi i wracaj do pracy.- powiedziała nadal się trochę śmiejąc.
- No Rossiu słyszałeś zmykaj stąd.- powiedziałam do niego, gdy już całkowicie się ogarnął.
- Wyjdę jak dostanę buziaka.- powiedział jak małe dziecko, które wymusza na kimś kupno lizaka.
- Wiesz co to sobie tu sieć, a ja wracam do pracy.- powiedziałam i już chciałam odejść, ale znów mnie zatrzymał. Tylko tym razem nie Ross tylko Toby.
- A ja dostanę buziaczka?- zapytał tym swoim słodkim głosikiem.
- Ty na pewno kochanie dostaniesz choć tu do mnie.- powiedziałam kucając, a chłopiec zaraz wpadł w moje ramiona. Jak go trzymałam to dała mu całusa w główkę i jeszcze chwilkę trzymałam w objęciach, ale w końcu musiałam puścić. Gdy to już zrobiłam to zauważyłam, że Ross patrzy się na mnie z oburzeniem czemu on nie dostał buziaka, a jego synek tak. Reszta klejnotów za to patrzyła na mnie ze wzruszeniem. Pewnie sobie pomyśleli, że jestem jego mamą, a tak nie jest.
- Ross jesteś zły czy smutny bo nie wiem czy się bać czy dać sobie spokój?- zapytałam zaczepnie chłopaka, a on tylko na mnie spojrzał swoim przebiegłym wzrokiem.
- Nie będziesz się miała czego bać jak dasz mi buziaka.- powiedział bardzo poważnie, ale jego oczy mówiły, że to dla niego tylko dobra zabawa.
- No dobra niech ci już będzie zlituje się nad tobą biedaku.- mówiłam zrezygnowana, ale podeszłam do niego i cmoknęłam w policzek już drugi raz tego dnia. Chyba trochę przesadzam, ale co mi tam. On i tak jest z innej bajki i nie pasujemy do siebie. Więc nie muszę się bać, że się w nim zakocham. No chyba, że chodzi o Toby'ego, ale to już od pierwszego wejrzenia. Więc wiecie. Dobra bo teraz wychodzę na jakiegoś pedofila w wersji żeńskiej. Tak to jest dziwne nawet bardzo. Chłopcy wyszli po tym jak obydwu wycałowałam, a Ross jeszcze poleciał z tekstem "Ja tu jeszcze wrócę!". Czemu los zesłał mnie na takiego debila to ja nie wiem. Jednak jest też dobra strona, bo mam się z kogo nabijać i od wczoraj nie myślałam o tym idiocie Joshu. Dzięki Bogu!
- Ejj, stara oni już wyszli nie masz po co tu stać!- dopiero jak Maia krzyknęła mi do ucha zauważyłam, że stoję ciągle przy stoliku przy, którym siedzieli. Szybko poszłam za brunetką do lady i tam usiadłam. Wstałam dopiero wtedy, gdy jakaś starsza pani chciała zapłacić za swoje lody. Podeszłam do niej uśmiechnięta.
- Wie pani. Jak oglądałam to pani pożegnanie z mężem i synkiem, to przypomniało mi się jaka to ja byłam w twoim wieku. Byłam zupełnie taka jak ty. Pamiętaj, że to prawdziwy skarb mieć taką rodzinę.- powiedziała, a mnie zatkało. Czemu wszyscy myślą, że ja z Rossem jesteśmy małżeństwem, a Toby to Rossa syn, a nie mój? No może się do nich trochę zbliżyłam przez wczorajszy wieczór, ale co z tego.
- To bardzo miłe co pani powiedziała, ale ja nie jestem żoną Rossa, ani mamą tego chłopca.- wytłumaczyłam staruszce, a ona uśmiechnęła się do mnie i położyła rękę na moim ramieniu.
- Kochana może nie jesteś z tym blondynem teraz, ale to tylko kwestia czasu, a ten szybko leć, a tym bardziej jak on się tak zachowuje. Mały chłopiec już cię kocha, teraz tylko jego tata musi poczuć coś wyjątkowego do ciebie, a ty do niego.- powiedziała zostawiła pieniądze na stoliku i odeszła. Czy ona chciała powiedzieć, że ja będę z Rossem. To nie możliwe przecież on jest bratem przyszłego męża mojej siostry i to tak nie wypada (chyba?). Dobra mam dość myślenia o Rossie i o tym co będzie. Jak ktoś jeszcze raz mi powie, że ja na 100% będę z chłopakiem, którego znam dwa dni to nie wytrzymam. Na szczęście wszystko do końca mojej zmiany było w porządku i już nikt nie miał głupich anegdot do mnie i Rossa. Nawet Maia zamknęła buzie widząc w jakim stanie wróciłam od staruszki. Zapewne też słyszała całą naszą rozmowę, ale przynajmniej była cicho. Ja już wyszłam to się wcale nie zdziwiłam, że taki jeden blondyn na mnie czekał.
~*~
Jest rozdział!
Co z tego, że nie spałam całą noc rozdział jest to jest najważniejsze.
Mam dla was wyzwanie. Skoro jak prosiłam o pięć komentarzy, a wy daliście 11 to może dobicie do 15. To tak 15 komentarzy=nowy rozdział.
15 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ!!!!!!!!
Świetny!! Musisz mi wybaczyć to że pisze kródkie komy bo mi się jak zwykle nie chce :-P :-* A i rozdział naprawdę świetni i czekam na next :-*
OdpowiedzUsuńO byłam pierwsza :-P :-)
UsuńAwwww.Jak słodko.Ross zazdrosny o własnego syna.Ciekawe czy będzie Raura.Czekam na nexta.<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
No hej hej!
OdpowiedzUsuńBoże, ten rozdział jest słodziaśny!
Tak się ucieszyłam, że aż kupiłam mojemu bratu loda.
Ale przejdźmy do rozdziału
Jezuuu, to było takie słodkie!
Jak kanapki z nuttelą
*przepraszam, przez to słońce mi odbija*
No
Napisz szybko tego nexta, ba ja nie wytrzymiem
Ty masz długopis, a ja mam młotek i wiedz, że nie zawacham się go użyć!
No Nieważne
Rozdział jest mega i bardzo mi się podoba
Czeeekam!
Ktoś.
Super <3
OdpowiedzUsuńDobra... Weszlam na chwile, ale juz spadam... Nie pytac...
Wogole nie mialam sie pojawiac na bloggerze, ale tu i na kilka innych blogow musze wejsc :D
Rozdzial zajebisty :*
Do napisania
Kingu
Podziwiam cię, za tyle pomysłów *_*
OdpowiedzUsuńZbudzi go tylko buziak
Tego jeszcze nie grali xD
Ross będzie miał za niedługo obśliniony policzek ! xD Ja sie bardzo z tego cieszę :D pewnie każdy się cieszy...
A dlaczego Lau jest przeciwna związkowi z tym ,,pewnym blondynem''? No przecież Toby, to pierwszy powód! Oł, trzeba jej to wytłumaczyć...
Poznałam tajemnicę Rydel, a teraz czekam na jej koleżanki, próbujące poderwać Rossa XD Mrrrrrrał! Krwiste romanse ...
Dobra, bo jakaś dzisiaj potrzepana jestem xD
Rozdział super i gratuluję 11 komentarzy!
Jesteś boska
kocham Tobiego
Jesteś boska xD :*:*:*:**::*:**::*:*:*:*:*:**:*:*::*
Rozdział cudowny :*** czekam na nexta :***
OdpowiedzUsuńCzekam na next
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :-)
Czekam na next
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :-)
Czekam na next
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :-)
Ludzie, komentować, bo nie wytrzymam bez nowego rozdziałuxd ten jest boski :)) Ross i jego podryw mmm xD
OdpowiedzUsuńCudo :*
OdpowiedzUsuń